Zaczyna się luzowanie restrykcji, otwierają się różne sklepy i usługi, a tymczasem Urząd Pracy w ramach walki z bezrobociem wysyła anonimowe smsy o treści: "Urzad Pracy bezterminowo odwoluje wizyty" - i to bez słowa wyjaśnienia. A co tam... Ich pracodawca nie zbankrutuje. ;)

Serio?
No to już wiadomo czemu tak małe bezrobocie mamy.

I tak wiadomo, że urząd pracy nie znajdzie ci roboty, szczególnie teraz. Więc po co robić szopkę i stawiać się na pogadankę, która nic nie wniesie. Przynajmniej wszystkim upraszają życie. I przy okazji zmniejszają ryzyko złapania koronawirusa.

Rejestracja w PUPie i tak jest tylko dla ubezpieczenia ;) Jak ktoś faktycznie miał termin wizyty, na której miał udawać zainteresowanego nieaktualną ofertą, która nie pasuje do oczekiwań lub kwalifikacji, to rzeczywiście lepiej, że można czas zaoszczędzić...

To prawda. Tylko przy okazji to taki paradoks - gdy wszystko się zaczyna otwierać, to akurat PUP (w teorii mający pomagać w znalezieniu pracy, bo w praktyce wiadomo, jak jest) się zamyka.

Dokładnie tak dla ubezpieczenia. I te 500 zł zasiłku (o ile się należy) też jest miłym dodatkiem na otarcie łez. Ale umówmy się, jeśli ktoś naprawdę znajdzie się w trudniej sytuacji życiowej, to wysokość zasiłku w PL to jawna kpina. W wielu krajach zasiłek zależy od ostatniej pensji i można dostać te 70-80 proc. przez kilka miesięcy i to już jest coś. Także współczuje ludziom, którzy znajdą się w trudnej sytuacji i nie ma im kto pomóc. Choć trochę przypomina się biblijna przypowieść o siedmiu pannach roztropnych i siedmiu nieroztropnych. Choć oczywiście nie zawsze jest możliwość przygotowania się na trudniejszy okres... Życie bywa skomplikowane...

Masz rację. :)