Dobre wyniki matur pompują ego nauczycieli, podczas gdy każdy bierze jakieś korki i dzięki temu się udaje. Presja kładziona na matury jest natomiast ogromna - od pierwszego dnia pierwszej klasy. W duchu ósemki jest bezrefleksyjne kucie z podręczników, nie ma przestrzeni na indywidualizm. Zadowolenie ze szkoły wynika z zespołu nauczycieli, którzy akurat uczą daną klasę. Zdarzają się ludzcy i zaangażowani, ale zdarzają się też pedagogiczne porażki. Jeden z nauczycieli potrafi przez piętnaście minut lekcji demonstrować swoje poglądy polityczne, przemycać nam teksty homofobiczne (do chłopaka: nie podoba ci się kolega? zdrowa reakcja!); chamskie (masz przes*ane) czy uprzedmiotowujące kobiety (rozmawiasz z koleżanką? tylko sobie nie podotykaj). Niejedna osoba już przez niego płakała. Tyranizuje uczniów, traktuje ich jak idiotów i mści się (zrobię taki sprawdzian, że się nie pozbieracie). Zdarzają się też nauczyciele niekompetentni (brak znajomości pisowni na języku obcym czy wiedzy na temat wszechświata na fizyce). Znajomym odradzam, młodsze rodzeństwo też za nic tu nie pójdzie. Żal mi wyboru tej szkoły.

mówisz o lekcjach z języka angielskiego?