Pamiętamy czasy kiedy zaczęliśmy chodzić do Kosa, a było to na początku 2009 roku. Często jadaliśmy tam kolację bo porcje były ogromne i bardzo smaczne, duży wybór dań. Za kolację da dwóch osób płaciliśmy około 50 zł. Ale człowiek wiedział za co płaci. Potem wprowadzono szalone godziny, ogromny plus bo dania nadal były smaczne.
Rok 2010, w sezonie omijamy starówkę szerokim łukiem. Jesień 2010 Kos znowu ma szalone godziny, my szalejemy z radości, ale tylko z okazji niższych cen- bo jedzenie nie jest już tak samo dobre. Inne kelnerki, mało sympatyczne, raz nawet odezwały się do nas "per Ty". Szczególnie Pani z czarnymi długimi włosami - obsługa tragedia.
Śmie wysnuć pewne wnioski - makaron carbonara, pierś w sosie śmietanowym i polędwiczki w sosie gorgonzola - TO TEN SAM SOS! Gorgonzoli nie uświadczysz. Stek w sosie musztardowym - frytki zalane sosem z rozrzedzonej musztardy. Pierś z fetą i pomidorem - nie szukaj tam fety, bo jest tam seropodobny topiony produkt + świeże pomidory? powinny być suszone!Uwaga na kotlety faszerowane - smażone na gorącym tłuszczu - często farsz w środku się po prostu spala nie mówiąc już o panierce. Kolacja -25 zł - rozstrój żołądka bezcenny.