Ostrzeżenie dla wszytkich przyszłych panien młodych.
Witam! Piszę, aby przestrzec wszystkie kobiety, które przygotowują się do tego szczególnego dnia przed nawiązywaniem jakiegokolwiek kontaktu z salonem HannaJanina w Osowej.
Otóż wybrałam się tam w minioną sobotę- pełna entuzjazmu, bo na stronie www znalazłam zdjęcie wymażonej sukienki. Zgodnie z info na stronie "salon" miał być czynny od godziny 12. Podjeżdżam, a pod numerem 193 stoi sobie dom jednorodzinny w stanie kapitalnego remontu-okna pozaklejane folią, podwórko pełne dziur (moja mama chodzi o kulach więc dotracie do drzwi stanowiło nie lada wyzwanie). Oczywiście, w środku ani żywej duszy. Z pomocą miłego pana sąsiada, kontaktuję się z właścicielką, która mówi, że już już jedzie. No więc czekam, przecież na fotografii widziałam wymażoną sukienkę!! Po kilkunastu minutach nadjeżdża pani- obrażonym tonem melduje mi, że przecież na stronie www salonu jest napisane, że jest remont (może oślepłam, ale nic takiego tam w dalszym ciągu nie widzę...), no ale skoro już jesteśmy- możemy wejść i obejrzeć sukienki. Ponieważ w głowie dalej mam obraz tej wymarzonej, pięknej francuskiej kreacji, wchodzą. W środku- totalny bałagan, jakby tajfun przeszedł- wszystko upaprane w cemencie, ściany częściowo pomalowane, jakieś drabiny, wiadra itp jak to przy remoncie. Zimno, że nawet mowy nie ma, żeby się rozebrać i coś przymierzać, ale wciąż walczę ze sobą. Wyjmuję więc kartkę z zapisaną nazwą sukni, a pani patrzy na mnie jak na kosmitę i rozbrajającym tonem pyta :" a która to sukienka, bo nie pamiętam?". Ale szybko się rehabilituje i podaje mi katalog. Pokazuję więc palcem :"ta!". A pani na to, "ale ja nie mam tych sukienek, ale na pewno można sprowadzić". I biegnie na górę, bo podobno ma niemal identyczną. I cóż widzę, pani znosi ze strychu jakieś zwinięte w kłebek, zakurzone worki z czymś, co niby ma być sukniami ślubnymi, a wygląda, jak kawałek niegdyś białej takniny. Wszytko odrażające niechlujne, chyba już w lepszych warunkach robi się zakupy na targowiskach. Oczekiwałam profesjonalizmu, a spotkałam się z totalną fuszerką i lekceważeniem klienta. Dlatego przestrzegam wszystkie dziewczyny, nie marnujcie czasu i nawet tam nie jedźcie.
Sukienkę, piękną i za przywoite pieniądze kupiłam natomiast w Chantilly na Węglarskiej w Gdańsku. Profesjonalna obsługa, piękne sukienki i dodatki. Gorąco polecam!
Otóż wybrałam się tam w minioną sobotę- pełna entuzjazmu, bo na stronie www znalazłam zdjęcie wymażonej sukienki. Zgodnie z info na stronie "salon" miał być czynny od godziny 12. Podjeżdżam, a pod numerem 193 stoi sobie dom jednorodzinny w stanie kapitalnego remontu-okna pozaklejane folią, podwórko pełne dziur (moja mama chodzi o kulach więc dotracie do drzwi stanowiło nie lada wyzwanie). Oczywiście, w środku ani żywej duszy. Z pomocą miłego pana sąsiada, kontaktuję się z właścicielką, która mówi, że już już jedzie. No więc czekam, przecież na fotografii widziałam wymażoną sukienkę!! Po kilkunastu minutach nadjeżdża pani- obrażonym tonem melduje mi, że przecież na stronie www salonu jest napisane, że jest remont (może oślepłam, ale nic takiego tam w dalszym ciągu nie widzę...), no ale skoro już jesteśmy- możemy wejść i obejrzeć sukienki. Ponieważ w głowie dalej mam obraz tej wymarzonej, pięknej francuskiej kreacji, wchodzą. W środku- totalny bałagan, jakby tajfun przeszedł- wszystko upaprane w cemencie, ściany częściowo pomalowane, jakieś drabiny, wiadra itp jak to przy remoncie. Zimno, że nawet mowy nie ma, żeby się rozebrać i coś przymierzać, ale wciąż walczę ze sobą. Wyjmuję więc kartkę z zapisaną nazwą sukni, a pani patrzy na mnie jak na kosmitę i rozbrajającym tonem pyta :" a która to sukienka, bo nie pamiętam?". Ale szybko się rehabilituje i podaje mi katalog. Pokazuję więc palcem :"ta!". A pani na to, "ale ja nie mam tych sukienek, ale na pewno można sprowadzić". I biegnie na górę, bo podobno ma niemal identyczną. I cóż widzę, pani znosi ze strychu jakieś zwinięte w kłebek, zakurzone worki z czymś, co niby ma być sukniami ślubnymi, a wygląda, jak kawałek niegdyś białej takniny. Wszytko odrażające niechlujne, chyba już w lepszych warunkach robi się zakupy na targowiskach. Oczekiwałam profesjonalizmu, a spotkałam się z totalną fuszerką i lekceważeniem klienta. Dlatego przestrzegam wszystkie dziewczyny, nie marnujcie czasu i nawet tam nie jedźcie.
Sukienkę, piękną i za przywoite pieniądze kupiłam natomiast w Chantilly na Węglarskiej w Gdańsku. Profesjonalna obsługa, piękne sukienki i dodatki. Gorąco polecam!