PATOLOGIA PAR EX ALANCE
Po podwyżce karnetu zatrzęsło mną. Lokal nie ogrzewany. Sprzęt skrzypiący i rozlatujący się mimo starań P. Heńka konserwatora. Przeciągi w szatni i zagrzybiałe przysznice...w większości nie działające. Częste awarie i brak ciepłek wody...jakaś rosja. Ale najlepsze w tym wszystkim jest arogancja i bezczelność właścicielki. Podstarzałej Danusi, która niby idąc na papierosa, koniecznie przez męską szatnię ma rozbiegane oczy i wypatruje gołych męskich ciał. Trochę to żenujące ale jeszcze gorzej brzmi uwaga tejże Pani że ktoś za długo z prysznica korzysta, lub płaci zbyt drobnymi monetami za wodę. To jest nie do wiary w dobie konkurencji, ktróra dziś panuje na rynku. Wykruszająca klientela tego przybytku powiększyła się o jeszcze jedną osobę. Ps. Pozdro dla ekipy sprzątającej...P. Gosi i P. Halinki