Najpierw widziałem ten lokal w Kuchennych Rewolucjach, pomyślałem że będzie to dobre miejsce na randkę z dziewczyną. Już po wejściu do budynku opryskliwy ochroniarz z wielką łaską pozwolił przejść do windy przez te komiczne marketowe "liczniki ludzi":) Pomyślałem - OK, nic się nie stało, przecież nie mają na to wpływu. Po wjechaniu na piętro "restauracji" poczułem zapach dobrze znany mi z czasów studenckich kiedy to chodziło się do masowych "jadłodajni" gdzie Pani przy tuszy wrzucała na tacę ziemniaki i mielonego. To brzydki zapach niewietrzonego pomieszczenia w którym się gotuje. Nie było miło patrzeć dziewczynie w oczy kiedy opryskliwa obsługa rodem z PRLu zebrała zamówienie. Mało tego jedzenie bardzo przeciętne ale za to w wygórowanych cenach. Ogólnie - katastrofa, nie ma nawet jednego powodu dla którego warto tam wrócić, przez zasyfione okna nie udało mi się zrobić nawet ładnego zdjęcia z widokiem.