Pan Ulewicz jest okej, ale te młode wetki...
Od jakiegoś czasu miałam wrażenie, że przychodnia jest głównie nastawiona na zyski. Młoda pani weterynarz po obejrzeniu mojego szczeniaka powiedziała, że będzie kontynuowała program szczepień, wyszła na zaplecze po szczepionkę, wróciła i powiedziała, że jednak nie będzie go kontynuowała, bo przeciwciała z mleka matki (u prawie 7-tygodniowego szczeniaka, który już nie pije mleka matki) zneutralizowały pierwsze szczepienie, przez co jest ono nieważne i trzeba zacząć program szczepień od początku. Tak mi to wyjaśniła, że wierzyłam jej, dopóki nie wyszłam z gabinetu. Zaczęłam to konsultować z innymi fachowcami, pojechałam do polecanego weterynarza i okazało się, że to bzdura. Nikt nie potwierdził jej teorii. Żałuję, że tam pojechałam, bo zaszczepiła mi 10-tygodniowego szczeniaka (jego drugie szczepienie!) jedynie na parvo i nosówkę. Więcej nie przyjadę. Jestem bardzo zawiedziona.