Re: Panie zbagatelizowały stan kotka
~Lekarze Gabinetu Prima - Wet
(8 lat temu)
Jestem lekarzem i współwłaścicielem gabinetu weterynaryjnego Prima - Wet. Pan Mateusz i pani Ewa przychodzili do naszego gabinetu z dwoma kotami od listopada/grudnia 2015 roku. Były to wizyty zarówno dotyczące profilaktyki jak i leczenia. Oba koty zostały przebadane w kierunku FeLV i FIV z wynikiem ujemnym. Oba koty były leczone na zapalenie górnych dróg oddechowych oraz jeden z nich dodatkowo na zapalenie spojówek z efektem zadowalającym zarówno dla klienta i lekarza gdyż objawy ustąpiły i przy kolejnych wizytach - obcięcie pazurków właściciel nie skarżył się na stan zdrowia kotów. Problem wagi jednego z kotów, który jest głównym tematem wystawionej przez panią Ewę opinii był faktycznie zasygnalizowany przez właściciela jakby na marginesie i nie został przedstawiony w taki sposób by właściciele chcieli ten problem na tamtą chwilę drążyć i ruszyć z dogłębną diagnostyką by faktycznie odpowiedzieć sobie na pytanie czy podłożem jest choroba czy może to stan przejściowy, gdyż chciałabym zaznaczyć, że kot był niedawno zaadoptowany przez właścicieli i jednocześnie też leczony. W domu był też drugi kot. Była to niewątpliwie nowa sytuacja dla tego kota obarczająca go dodatkowo. Na jednej z wizyt właściciele wspominali również o zmianie karmy i też z nią łączyli wówczas nadzieję na przybranie wagi przez kotka. Kot był przebadany w kierunku najcięższych chorób o czym wyżej wspomniałam. Ja jako lekarz nie uznałam wówczas biorąc pod uwagę powyższe okoliczności i ogólne samopoczucie kotka aby pilnie podjąć szerszą diagnostykę w celu zweryfikowania zasygnalizowanej niedowagi. Nie wykluczałam oczywiście potrzeby podjęcia diagnostyki w tym kierunku gdyby sytuacja nie zmieniła się. Dodam, że namawianie właścicieli na badania, których w takim przypadku jest pełen wachlarz według mnie byłoby zwyczajnie naciąganiem klienta na koszty. Jeśli właściciele mieli odmienne stanowisko wystarczyło powiedzieć, że tak martwią się o kotka, że dla nich bardzo ważne jest by zdiagnozować go w tym kierunku. Kotek trafił do innego lekarza i zostało stwierdzone, że jest przewlekle chory bardzo szerokie pojęcie, nie konkretne. Szkoda, że nie ujawniono, co to za przewlekłą chorobę stwierdzono o kota. Nie wnikam jakim torem szła diagnostyka i ile kosztowała właścicieli i na ile pomogło to kotu w jego sytuacji. Być może konkurencja też jak to się czasem mówi nie śpi i nie każdy lekarz jest etyczny wobec swoich kolegów po fachu jeśli pokusą jest zdobycie nowego klienta. Przepraszam za odważny osąd, ale życie weryfikuje wiele. Chciałabym się mylić. Zastanawiam się czy faktycznie aż taka krzywda spotkała Buu i Śmiałka od nas. Przykro się to czyta i nie spływa to jak po kaczce. Myślę, że zakrawa to nawet o głośny i modny teraz hate w internecie. Wspomnianym kotom życzymy dużo zdrowia. Myślę, że trzeba też umieć rozmawiać z lekarzem, bo to zwykły człowiek.
2
0