Pierwszy egzamin- niepowodzenie :-(

Wczoraj jechałam na egzamin... "Po drodze" spotkałam Krysię. Była bardzo smutna. Krysia jest świetną kobietą, taką do "tańca i różańca". Zrozumiałam jej smutek, bo pożaliła się, że choruje jej mama. Na egzamin jechałam autobusem. Przystanek za moim, "dosiadła się"do mnie Ewa. Uwielbiam ją. Za niesamowitą radość życia, pozytywne nastawienie i uśmiech. Była strasznie wkurzona. Ledwo rozpoczął się rok szkolny, a jej dorastający syn już chodzi" na wagary". Oblałam egzamin. Mój egzaminator, Pan Paweł K. podczas egzaminu nie uśmiechał się, nie zagadywał, a jednak czułam jego życzliwość i podziwiałam wyrozumiałość. "Oblałam" egzamin, ale nie czułam porażki, bo wiem, że pojechałam źle. Pojechałam źle, bo jeszcze nie byłam gotowa, a nie dlatego, że egzaminator się na mnie uwziął, bądź krzywo spojrzał. Ludzie są fantastyczni, wciąż spotykamy na swej drodze osoby o których zdarza nam się pomyśleć:"mogłabym/mógłbym się z Tobą zaprzyjaźnić". Do czego zmierzam? Nie sugerujcie się opiniami innych o danym egzaminatorze. Gdybym wcześniej nie znała Krysi i Ewy, to na podstawie wczorajszego spotkania pomyślałabym, że to " zołzy"i bardzo bym się pomyliła. Wszystkim zdającym życzę powodzenia!
popieram tę opinię 5 nie zgadzam się z tą opinią 3

Dokładnie! Jak ktoś umie jeździć to każdy egzaminator będzie dobry.
popieram tę opinię 9 nie zgadzam się z tą opinią 0