nie chodzi o to, ze radzili mi jak postąpić, tylko o to, ze mówili mi o pewnych rzeczach, o których słuchać nie chciałam, nie przyswajałam ich, mądrzejsza byłam ;):) a gdybym wzięła je pod uwagę to sama postąpiłabym inaczej :)
Trzeba wiedzieć kogo słuchać, mieć jakiś autorytet od spraw życiowych, bo nie każdy życzy nam dobrze i porady takiej osoby nie są nic warte.
Ludzie tylko doradzają a nie zmuszają, to czy ich posłuchamy zależy od nas.
Graszka nie popadałbym w melancholię i początki depresji :) po prostu miałabym z kim pogadać, a byłam wtedy sama - bardzo sama. I moje późniejsze wybory też pewnie byłyby inne :)
A ja jak Kosmitka. Wsiadam do auta i jadę. Przeważnie jadę nad morze. Albo do przyjaciółki. Tylko, że ta moja jazda wtedy nie należy do najbezpieczniejszych :-P kiedyś mój były próbował mnie dogonić dużo szybszym autem i ciężko było ;-)
jak miałam 14/15 lat dużo rozmawiałam z mamą mojej koleżanki ( mama była młodą mamą:) jakieś 15 lat starsza ode mnie ) dobrze nam to szło. Nauczyłam sie od niej wiele, a ona miała we mnie powiernika:) fajne to były czasy :)