Trafiłam do kliniki z kotką z bardzo dużym mięsakiem. Tempo, w jakim odbywało się leczenie, było zdumiewające. Komplet badań na pierwszej wizycie, po tygodniu operacja, po kolejnych 3 tygodniach chemia. Zalecenia do domu jasno wypunktowane na kartce, przewidziane możliwe problemy i sposoby ich rozwiązania również. Podczas pobytu kotki w szpitalu po operacji codziennie informowano mnie telefonicznie jak przebiega leczenie. Na wizytach kontrolnych otrzymywałam odpowiedzi na wszystkie nurtujące mnie pytania. Pan dr Mariusz Miazga poinformował mnie też o wszelkich dostępnych metodach leczenia, także o radioterapii wykonywanej już w Polsce i o szczepionce, którą można ściągnąć z zagranicy. Niestety, raka nie dało się wyleczyć- wiedziałam od początku, że kotka szanse ma niewielkie, ale mam poczucie że zrobiono wszystko co możliwe w tej sytuacji. A co do cen- myślę że nie są wygórowane. Nie da się ich przecież porównać do cen u konowała, który 4 miesiące wcześniej nie potrafił rozpoznać raka i przez to opóźnił jej leczenie.