Półkolonie dla dzieci w Don Balon Gdańsk- zastanów się czy warto.
Wakacje to szczególny czas, kiedy pracujący rodzice starają sie zapewnić dziecku opiekę i twórczo spedzony czas. Świetną ofertą dla spędzających wakacje w mieście są oczywiście półkolonie.
Szukając oferty dla naszych pociech trafiliśmy na półkolonie sportowo-edukacyjne. W dzielnicy Wrzeszcz, Przymorze,Żabianka- spośród innych zainteresowała nas oferta Don Balon,przy ul.Legionów. Bo i blisko i nieco taniej (399pln/5dni;8:00-16:00) No i niestety zaliczyliśmy kompletną wpadkę.
Juz pierwsze wrażenie było smetne i zapaliło w głowie żółtą lampkę. Ok.godz.9tej na boisku ,pod dusznym balonem kreciła sie grupka dzieci. Wyglądały na zagubione i znudzone. Część samopas kopała piłkę możną -na korcie tenisowym(!).
Wszędzie brudno, toalety- jak sie dowiedzieliśmy- były dostepne dopiero w budynku szkoły vis'a'vis.
Opieka-obecna jedna Pani zbierajaca podpisy na liscie obecności. Według deklaracji - zajęcia miały ruszyć pełna parą od 9,30.-gdy przyjdą trenerzy....czyli od 8.00.do 9.30.- dzieci animują się same pod okiem sennej Pani recepcjonistki . No trudno- pełni nadzieji na lepsze - nasze dzieci zostały.
Niestey później przyszły same rozczarowania- zapewnione wyżywienie - pod postacią kateringu- nie do zjedzenia . Był też problem z umyciem rąk przed jedzeniem,a nasze dzieci się myją.
Najbardziej głodni - zjedli co nieco- skończyło sie bólem brzucha i wymiotami u kilkorga dzieci. Zaniepokojony tymi relacjami- rozmawiałem z Pania opiekunką- stwierdziła,że nic nie wie o wymiotach, bo dzieci chodzą do toalety do szkoły po drugiej stronie ulicy- same- więc nie wie co tam robią!!!
Nasze dzieci miały swój prowiant i przeżyły. ale nie o to przecież chodzi.
Przebieg treningu i zajęć tenisowych- nie zrobił wrażenia na dzieciakach, a porównanie mamy, bo w niejednym miejscu juz były: jeżdżą konno, graja w piłkę, tańczą ,śpiewają itd. Teraz przyszedł czas na nowośc- czyki tenis- no i trenerzy nie porwali pociech do gry.
Wg .opinii - było nudno, duzo wolnego czasu, krótki kontakt z rakietą.
Po raz pierwszy dzieci nie chciały pójść nastepnego dnia na zajecia do Don Balon. Po raz pierwszy wobec powyższych wypadków - nie naciskaliśmy.
W mieście są inne oferty, na poziomie,gdzie atmosfera jest radosna i sportowa. Don Balon- nie sprawdził się.
Szukając oferty dla naszych pociech trafiliśmy na półkolonie sportowo-edukacyjne. W dzielnicy Wrzeszcz, Przymorze,Żabianka- spośród innych zainteresowała nas oferta Don Balon,przy ul.Legionów. Bo i blisko i nieco taniej (399pln/5dni;8:00-16:00) No i niestety zaliczyliśmy kompletną wpadkę.
Juz pierwsze wrażenie było smetne i zapaliło w głowie żółtą lampkę. Ok.godz.9tej na boisku ,pod dusznym balonem kreciła sie grupka dzieci. Wyglądały na zagubione i znudzone. Część samopas kopała piłkę możną -na korcie tenisowym(!).
Wszędzie brudno, toalety- jak sie dowiedzieliśmy- były dostepne dopiero w budynku szkoły vis'a'vis.
Opieka-obecna jedna Pani zbierajaca podpisy na liscie obecności. Według deklaracji - zajęcia miały ruszyć pełna parą od 9,30.-gdy przyjdą trenerzy....czyli od 8.00.do 9.30.- dzieci animują się same pod okiem sennej Pani recepcjonistki . No trudno- pełni nadzieji na lepsze - nasze dzieci zostały.
Niestey później przyszły same rozczarowania- zapewnione wyżywienie - pod postacią kateringu- nie do zjedzenia . Był też problem z umyciem rąk przed jedzeniem,a nasze dzieci się myją.
Najbardziej głodni - zjedli co nieco- skończyło sie bólem brzucha i wymiotami u kilkorga dzieci. Zaniepokojony tymi relacjami- rozmawiałem z Pania opiekunką- stwierdziła,że nic nie wie o wymiotach, bo dzieci chodzą do toalety do szkoły po drugiej stronie ulicy- same- więc nie wie co tam robią!!!
Nasze dzieci miały swój prowiant i przeżyły. ale nie o to przecież chodzi.
Przebieg treningu i zajęć tenisowych- nie zrobił wrażenia na dzieciakach, a porównanie mamy, bo w niejednym miejscu juz były: jeżdżą konno, graja w piłkę, tańczą ,śpiewają itd. Teraz przyszedł czas na nowośc- czyki tenis- no i trenerzy nie porwali pociech do gry.
Wg .opinii - było nudno, duzo wolnego czasu, krótki kontakt z rakietą.
Po raz pierwszy dzieci nie chciały pójść nastepnego dnia na zajecia do Don Balon. Po raz pierwszy wobec powyższych wypadków - nie naciskaliśmy.
W mieście są inne oferty, na poziomie,gdzie atmosfera jest radosna i sportowa. Don Balon- nie sprawdził się.