Robił tam ktoś? Jak zarobki i atmosfera?

Heh...
Gdyby pytanie padło wcześniej, odpowiedź byłaby inna. Ok miesiąc temu zatrudnili nową kierowniczkę i zaczęła się fala składania wypowiedzeń (dlatego tak intensywnie szukają pracowników). W sklepie jest 15 etatów, jeszcze niedawno wszystkie były obsadzone, a to wcale nie jest duża liczba na taki sklep. Teraz jest ok połowy z tego.

Sklep jest czynny od 7 do 21, w niedziele 8-20. Zmiany są różne 6-14, 14-22 to dwie podstawowe od poniedziałku do soboty, w niedzielę jedna zmiana. Zdażają się też zmiany w innych godzinach np. 6:30-14:30 albo 15-22.

Dostawy są codziennie rano, więc na pierwszej zmianie jest więcej pracy, bo dostawę trzeba sprawdzić, czy jest zgodna z kwitem paletowym (tu trzeba uważać, bo czasami towar faktycznie nie dojedzie lub dojedzie go za mało, a czasami "ktoś" celowo go schowa, żeby sprawdzić, czy zauważysz). Oczywiście taką dostawę trzeba potem rozłożyć. W międzyczasie obsługiwać klientów. Jeżeli ktoś stoi na kasie monopolowej, to nie rozkłada palet, tylko to co ma koło siebie, czyli ciasta, ciastka, cukierki, alkohol, papierosy. We wtorki kończy się gazetka (w środy wchodzi nowa), więc trzeba wszystkie ceny, platakty i co tam jeszcze ściągnąć i założyć nowe.

Atmosfera... No kiedyś tam była w miarę stała ekipa (wiadomo jakaś rotacja była, jak wszędzie), teraz to się sypie, więc siłą rzeczy atmosfera się zaczyna sypać.

Zarobki... Jakiś czas temu były podwyżki. Piękne aneksy, wizje złotych gór. Efekt - pensja brutto wzrosła, pensja netto zmalała. Żeby było jasne - zarobki są mniejsze, niż przed podwyżką. Jedyna szansa na jakieś sensowne pieniądze, to nadgodziny, których generowanie to zło, zbrodnia i w ogóle tragedia. Robią wszystko, co mogą by tych nadgodzin nie było, dlatego trzeba pilnować i liczyć przepracowne przez siebie godziny, bo łatwo zostać oszukanym.

Nie chcę całkiem odstraszać od tego sklepu, bo nie zawsze było tak źle. Najwięcej zależy od tego, kto jest kierownikiem i tutaj niestety trzeba czekać aż albo zwolnią obecną kierowniczkę albo sama się zwolni.

Jeżeli nie masz pracy i mieszkasz niedaleko, to warto przyjść, chociażby po to, żeby zarobić cokolwiek i szukać czegoś innego (a kto wie, może się coś zmieni na lepsze). Jeżeli nie masz pracy, a masz inne propozycje, to radzę przyjrzeć się tym innym propozycjom. A jak masz pracę, to nawet jeżeli jest źle, lepiej nie startuj do Polo, bo możesz wpaść z deszczu pod rynnę.

Aha, ważna rzecz - zatrudniają na podstawie umowy o pracę, ewentualnie na zlecenie do czasu zrobienia badań.