Na obydwu poltrach, na których się bawiłam, rozwiązano to tak:
- tłuczenie szkła odbywało się w ogrodzie domowym przyszłej Panny Młodej, tam też był ustawiony szwedzki stół ze słodkościami i Goście częstowali się na stojąco (zresztą charakter tej imprezy z zasady wyklucza długą posiadówkę, wszyscy skupiają się na tłuczeniu szkła i toastach za szczęście Młodych i nawet lepiej wtedy kontrolować sytuację na stojąco, żeby nie oberwać odłamkami ;-)
W jednym przypadku zdarzyło się tak, że zaczął padać deszcz w trakcie imprezy, ale nie było to problemem, bo jedzenie było ukryte pod zadaszeniem ( parasole ogrodowe/ taras), a tłuczonym talerzom było wszystko jedno :D
- Goście, którzy mieli też być zarazem uczestnikami ślubu i wesela, dostali oficjalne zaproszenie na poltra poprzez sms lub info na FB i tam był podany konkretny przedział czasowy ( tj. od godz. 18.00 do 22.00), więc każdy wiedział, o której najpóźniej miał się zmyć do domku :) Zresztą sami goście też bardzo tego pilnowali, bo również chcieli się wyspać przed uroczystością.
Natomiast przypuszczalnie nie uda się Tobie uniknąć również i przypadkowych "gości" z ulicy, bo sama idea poltra zakłada, że każdy może przyjść tłuc szkło na szczęście Młodych, zresztą hałas jest potworny, więc i tak okoliczni mieszkańcy szybko się dowiedzą, co się święci :D I tutaj właśnie przyda się osoba, która w odpowiednim momencie da sygnał, że impreza ma się ku końcowi oraz uprzejmie podziękuje ewentualnej żulerni ;-)
O trunki nie musisz się martwić, zazwyczaj goście przynoszą pod pachą nie tylko puste szkło na tłuczenie :) Ewentualnie możesz mieć pod ręką dyżurną butelkę wina. Z moich obserwacji: na poltrze ludzie mało piją, bo chcą być w dobrej formie nazajutrz, na ślub i wesele. Raczej chodzi o dobrą zabawę i możliwość pozbycia się przy okazji zdekompletowanej zastawy i butelek :)
0
0