Trafiłam na sor z synem i atakiem kolki nerkowej. Czas wejście - wyjście ... 8 godz. Brak słów . Jeśli nie ma potrzeby to omijać z daleka. Na korytarzu plakaty dbamy o dobro pacjenta. pacjent jest dla nas wazny.. hmmm....utopia jakaś, nie mające nic wspólnego ze stanem faktycznym. Zero jakiejś logiki w przyjmowaniu pacjenta. Lekarz. Gabinet. Wzywa pacjenta po nazwisku , krzycząc na cały korytarz. Tak tak..RODO ! No więc pacjent w gabinecie. Badanie, ocena , diagnoza. Wysłany na badania. I tu jest pytanie.. czy w tym samym czasie gdy pacjent nr 1 poszedł na badania , NIE można przyjąć pacjenta nr 2 ?? Żeby był ruch w interesie? Ale po co.. Tym bardziej ze lekarz od razu uprzedza że na RTG czy iść..tłok. Lekarze, pielęgniarze, chodzą tam i powrót. Szacunek dla ludzi pracujących w szpitalach i służbie zdrowia ale chyba nie tędy droga.