Re: Powiekszenie biustu . czy ktos robil?
Sorry, ale nie rozumiem Was... albo musicie byc az tak puste, albo az tak niedowartosciowane...macie mężów, niby dzieci i myslicie o swoim wygladzie jeszcze w sposob nastoletni? kategoryzujecie Wasze zycie wielkoscia piersi..? na porodowce tez smarowalyscie rzesy i nakladalyscie puder? co to za malzenstwo, w ktorym kobieta ( jeszcze po porodzie) powieksza piresi zeby czuc sie komfortowo? i nie próbujcie porownywac "dbanie o wyglad' z "powiekszaniem piersi". ja mam B i moj maz je uwielbia, kocha, kazda ma swoje imie i jakos nie wyobrazam sobie bym je miala zmienic.naprawde zal mi Was. i zal Waszych dzieci i mezow. co to za rodzina, w ktorej matka ma spelniac jakies normy i zajmuje sie rozmiarem swoich piersi. nawet jesli jest to tylko Twoja potrzeba, to czlowiek ktory czuje sie bezpiecznie i dobrze raczej nie chce sie zmieniac. nie mysli o takcih rzeczach, moj boze!!! a juz na pewno nie bedzie zmienial biegu czasu. piekni sa staruszkowie , pomarszczeni, zgarbieni, ktory sie kochaja...i piekne sa kobiety w ciazy, rodzace, po porodzie, nawet te spocone, zmeczone, w wyciagniectych szlafrokach, ksozulach, rozkraczone, z rozstepami, wielkimi balonami, walkami tluszczu na brzuchu, udach i pupie...potem karmiace, potem wychowujace dzieci... one sa piekne, dla swoich mezow, ich kobiety, ich zony, matki... sa piekne i nie wazne ze w najnowszym numerze jakiegos pisemka sa wychudzone szkielety na wybiegu z miska FF... naprawde wyglad nie ma znaczenia, a natura jets jak jest i jest piekna, czy to majac 20 lat, czy to majac 40, czy tez majac 70... ale czytaj to powyzej, WY przygotujcie sie na samotna starosc. wkoncu majac 80 lat ze zmarchami maz juz Was kochac nie bedzie, nie wpsomne o Waszej samoakceptacji... leczcie sie. poki czas, bo to naprawde mozna leczyc. (p.s. chyba ze mezowie z tych "na Waszym poziomie"). naprawde czasem czytajac takie watki skacze do nieba, ze mam zycie jakie mam.
12
48