Wielokrotnie i o różnych porach odwiedzałem upatrzonego psiaka, zanim stał się członkiem mojej rodziny. Nikt mnie nie pilnował, oglądałem wszystko. Nie wsadzałem rąk przez kraty (co za skrajna bezmyślność!). Nie ma wystarczających słów, którymi mógłbym podziękować Pani Kasi, Panu Piotrowi i dyr. Targowskiemu za to, co w "Promyku" zrobili dla mnie, Asika i jego towarzyszy niedoli. I co nadal dla nich robią, nie bacząc na niekiedy prostackie teksty i zachowania niektórych komentatorów - rzekomych miłośników zwierząt.