Re: Proszę o opinie - Naprocentrum Gdańsk.
~kataniya1983
(8 lat temu)
Niestety ja z Naprocentrum mam złe doświadczenie i nikomu bym nie poleciła tej kliniki. Zaczęło się od spotkania z p. instruktor, która omówiła jak działa model Creightona - 100 zł za wizytę. Gdy zapełniłam już całą kartę leczenia poprosiłam o nową na co usłyszałam, że ponownie muszę udać się na spotkanie z w/w panią - kolejne 100 zł i wykład na ten sam temat...po tym razie stwierdziłam, że jeśli ma to tak dalej wyglądać taką kartę zrobię sobie po prostu sama...
Jeśli chodzi o dr. Kicińską - bardzo drogie wizyty (za parę 300 zł) przy czym trzeba zawsze być bardzo punktualnie, bo jeśli nie, nasz czas wizyty się skraca i niestety pani nie ma już dla nas tyle minut co potrzeba. Wszystko robi w pośpiechu i co chwilę spogląda na zegarek bo czekają już inni pacjenci. Drugi minus jest taki, iż przepisuje zbyt dużo leków 'na wszystko' - jak się później okazało w moim przypadku - niepotrzebnie! Stwierdziła, że widzi u mnie problemy z tarczycą, cukrzycą, chorobę policystycznych jajników i problemy hormonalne - byłam w szoku ponieważ nigdy nie zdiagnozowano u mnie czegoś takiego. Ale zaufałam...niestety. Gdy lekarstwa zaczęły mi się powoli kończyć, chciałam się umówić na kolejną wizytę, ale ta odbyłaby się za 1-2 miesiące (tyle trzeba czekać, jak nie dłużej). Podczas kontaktu telefonicznego poprosiłam panią z recepcji o skonsultowanie tego z dr. Kicińską czy po skończeniu pudełka mam przestać brać te tabletki, czy przyjść ewentualnie po kolejną receptę itd. bo nie wiedziałam już sama co mam robić...I po raz kolejny się zawiodłam, ze względu na jakikolwiek brak odzewu - chociaż zapewniano mnie, że ktoś do mnie oddzwoni w tej sprawie. Po kilku telefonach dałam sobie spokój i gdy leki się skończyły po prostu przestałam je brać. I tak udałam się na wizytę do endokrynologa, który jak zobaczył moje wyniki i usłyszał, gdzie się leczę omal nie spadł z krzesła. Okazało się, że nie mam żadnych problemów tarczycowych tym bardziej cukrzycowych i stwierdził, że dr. Kicińska mogła jedynie pogorszyć mi zdrowie przepisując takie ilości medykamentów. Na szczęście albo i nie moje leczenie trwało pół roku, nic nie dało, a jeszcze gdybym dalej to ciągnęła mogłabym nabawić się naprawdę jakiś chorób...Żałuję straconych pieniędzy, czasu...a za złe mam to, że wmawiano mi iż jestem 'obłożnie' chora i dlatego nie mogę zajść w ciążę!
U ginekologa również byłam, wykluczył PCOS.
Teraz patrząc wstecz, mogę powiedzieć, że Napro jest nastawione wyłącznie na zysk a pacjentów traktują jak pionki, którym można wszystko wmówić i zamydlić oczy.
Ja od lekarza, który bym mnie prowadził oczekuję przede wszystkim kontaktu, gdy mogę zadzwonić w każdej chwili jeśli coś się ze mną dzieje, a tym bardziej jak się kończą leki dlatego ODRADZAM I NIE POLECAM!
18
3