Re: Przedślubna depresja
No nie, zabrzmiało to trachę zbyt pesymistycznie, ta moja opowieść. Na poprawe nastroju powiem, że z ojcem byliśmy w strasznym konflikcie, praca, z której mnie wygonili była tak straszna że nawet niedoszłej macosze bym tego nie życzyła (przez pol roku byłam bezrobotna bo wybrzydzałam w ofertach, ale przynajmniej sobie odpoczęłam, a mąż spoko na nas zarobił), dekoracje w końcu przyszły (sala wyglądała ładnie), pan grający zagrał, a fryzurę uratowałam. A teściowie, no cóż, tak wkurzyli swojego syna że sam ich widzieć nie chciał, choć ja chciałam sie z nimi pogodzić. A wszystko poszło oczywiście o mnie. Zanim mnie poznali juz mówili nie inaczej tylko "ta lafirynda". Straszna ze mnie lafirynda! W końcu uwiodłam ich pierworodnego! W małżeństwie układa nam się super. Właśnie przygotowujemy sie do pierwszej rocznicy ślubu. Robimy wystrzałową imprezę! Ach, jak ja uwielbiam imprezy!! Najlepiej takie eleganckie. No, takie mam hobby, i już! Wyobrażam sobie co by teściowa powedziała, gdyby sie dowiedziała o tej imprezie. Chyba by mnie zjadła, że marnuje pieniądze jej synka (znów jestem bez pracy), które ona by sto razy lepiej spożytkowała.
0
0