Przerost formy nad treścią
Szkoła Amerykańska zaczyna przypominać fabryczkę do produkcji uczniów. Zapomniano zdaje się o fundamentalnych założeniach, które powinna realizować. Z nazwą "amerykańska" powoli przestaje mieć cokolwiek wspólnego, począwszy od panującej raczej wisielczej atmosfery, wiecznie obrażonych min administracji, dążenia do minimalistycznych rozwiązań i upraszczania wszystkiego. Szkołę zdecydowanie odradzam pracującym rodzicom, ponieważ można zostać posądzonym o "patologię", jesli pracuje się w godzinach 8-16 lub dłużej. Ale przecież w jakiś sposób trzeba opłacić czesne. Pani dyrektor najwyraźniej nie zauważa tej zależności. O poziomie kształcenia świadczą jej absolwenci, którzy mają problemy z dostaniem się do dobrych gimnazjów i - o zgrozo - nie przechodzą testów z języka angielskiego !!?? Co zatem oferuje szkoła za absurdalnie wysokie czesne, jeśli nawet nie wystarczający poziom angielskiego? Niewiele, poza radą o wzięcie korepetycji, również z języka angielskiego. Nie ma sali gimnastycznej i nie będzie jej również po remoncie. Na szczęście w szkole są jeszcze nauczyciele, którzy nauczają. Tylko czy to wystarczy aby wymazać niekorzystny wizerunek szkoły? Złe wieści szybko się