Wraz z mężem zamówiliśmy tort na nasze wesele w Justynce (skusiły nas dobre opinie oraz to, że od dzieciństwa nigdy się nie przejechaliśmy na Justynce). Niestety tym razem wszystko było nie takie jak należy. Już na samym wstępie okazało się, że mamy zapłacić 200 złotych kaucji na paterę (ale wnioskuję, że tak jest w każdej cukierni). Kiedy tort wjechał o 22. 30 na salę to nie byliśmy w stanie ukroić nawet kawałka. Masa marcepanowa ciągnęła się niczym guma do żucia. Po namowie kelnerki spróbowaliśmy odlepić ozdobne róże, jednakże wraz z nim odeszła masa z połowy pierwszego poziomu tortu. Początkowo myśleliśmy, że to nieporozumienie, jednakże kiedy kelner nam powiedział, że coś jest nie tak i że masa marcepanowa w ogóle takowej nie przypomina to nieco zdębieliśmy. Zaznaczam, że warunki w jakich był przechowywany były odpowiednie. Jeśli chodzi o smak to powiem tylko, że nikt spośród gości nie zjadł tego tortu (był w 3 smakach z czego pierwsza warstwa została zniszczona podczas krojenia- pokruszyła się; druga była nie do jedzenia, trzecia była natomiast przesłodzona). Dodatkowo okazało się, że tort był cięższy o 0,5 kg i mamy dopłacić (o czym nikt nas nie poinformował również).