Niestety.... Tragiczna przychodnia. Jak się tu przeniosłam to było tutti frutti kolorowo. Na miejscu nawet testy covidowe robili żeby poprawne leczenie wdrożyć w razie czego. Mieli ludzkie podejście do pacjenta. A teraz? Po 2 latach wizyt moich i mojego dziecka już mogę powiedzieć tylko tyle, że pani doktor na wszystko przepisuje Erdomed i nie chce słyszeć o jakimkolwiek innym leczeniu. Przykład z ostatnich dni: dziecko chore, dostało Erdomed + ibuprom i krople do nosa. Po kilku dniach wracamy do przychodni bo choroba nie przechodzi. Pani doktor się glupkowato śmieje na wizycie. Neguje wszystkie moje pomysły a propos leczenia. Nie chce zapisać nic na inhalacje, ani nebudu, ani mucosolvanu. Uważa, że nie ma potrzeby. Daje kolejna receptę na Erdomed, zmienia "ibuprom" na "ibuprom zatoki" i ewentualnie inhalacje z soli hipertonicznej. Mówię, że uważam, że powinna przepisać jakieś konkretniejsze leki. Na moją sugestię żeby zrobić wymaz z nosa reaguje prychnięciem i śmiechem i mówi, że nie ma wskazań. Proponuję sama z siebie ten Mucosolvan chociaż. Odpowiedziała, że jak mam w domu to mogę podać, ale recepty nie przepisze (serio? cóż za profesjonalizm) i że możemy przyjść za jakiś czas jak się nie poprawi. Dziecko dalej kaszle i się męczy. Dziś rano próba dostania się do przychodni na trzecią wizytę kończy się fiaskiem. Dzwonię rano, ale recepcjonistka chce nas umówić na .....poniedziałek. A jak nie, to mam jechać po 18tej na Lema. Próbowałam wytłumaczyć, że nie mogę czekać cały kolejny dzień, że choroba się przeciąga i potrzebuję tej wizyty teraz, bo potrzebujemy leków, prosiłam żeby spróbowała gdzieś nas wcisnąć, ale skończyło się na wielkim kwasie. Pani była tak opryskliwa, że powiedziałam, że złożę skargę.

Czy wszędzie tak jest?
Co się dzieje z tymi ludźmi?
Nie dziwię się, że na SOR są kolejki do rana, jak ludzie dostają kopa w D... we własnej przychodni i jadą na SOR z przeziębieniem. A z doświadczenia też wiem, że z kolei na "nocnej / świątecznej opiece" pomoc jest tylko doraźna, bo i tak odsyłają później do "swojego" lekarza na normalną wizytę.
Możecie polecić jakieś bardziej ludzkie miejsce?
Fakt, że dziecko "nie umiera", ale na litość boską - kaszle i się męczy od 2 tygodni, nie będę czekać z założonymi rękami aż się zapalenie płuc rozkręci.
Jestem załamana.