Re: Przydział mieszkania komunalnego
To że nie wierzysz to jedno. To, że obrażasz (tu mnie), nadinterpretujesz, przypisujesz mi zachowanie które nigdy nie było i nie jest moim udziałem, to drugie. A trzecie to to, że wystawiasz sam sobie "super laurkę".
Ja nie doszukuję się drugiego drugiego dna w tym, co czytam, ja nie nadinterpretuję. Ja tylko biorę pod uwagę to, co jest napisane.
W żadnym Twoim poście nie było nawet wzmianki, że piszesz o sytuacjach, które mają miejsce czasami, że dotyczą niektórych osób. Pisałeś wszystko w sposób jednoznaczny
Przykłady:
1. "Wy swoje mieszkania KUPUJECIE by je MIEĆ, ci co chcą by miasto przydzieliło im do mieszkania lokal komunalny chcą MIESZKAĆ!" - tu nie ma słowa o tym, że to Ty tak chcesz, a inni niekoniecznie. Wszystkich podzieliłeś na dwie grupy - jedni chcą tak, inni inaczej. Sytuacja jest biało-czarna. Ja zakładam, że jest jeszcze sporo szarości
2. "wy spłacacie kredyty by MIEĆ mieszkanie a oni płacą lub chcą płacić za możliwości mieszkania mieszkaniu miasta! Więc moja prośba : od... się! Jedni chcą mieć mieszkanie a inni tylko mieszkać" - sytuacja jak wyżej. To że Ty nie chcesz mieć mieszkania na właśność, nie znaczy że inni myslą podobnie. Część z najemców TBS zapisując się na mieszkanie, zdecydowało się na taki krok mając od początku nadzieje, że z czasem będą mogli wykupić te mieszkania na własność.
3. "TBS jest lokalem komunalnym, tak wynika z definicji, właścicielem jest miasto lub spółka z miastem bardzo ściśle powiązana, bez udziału prywatnego" - ja też nie twierdziłam nigdzie, że zawsze jest sytuacja odwrotna; wręcz wyraźnie napisałam że może być różnie. Jednak TBS-ów z udziałem podmiotu prywatnego jest sporo i trudno mi wówczas przyznać rację, że wszystkie mieszkania TBS są lokalami komunalnymi.
Gdzie ja atakuję kogokolwiek? Gdzie ja się skarżę? Ja wyrażam swoje zdanie o chorym i czasami niesprawiedliwym systemie. Tak, uważam że jest niesprawiedliwe, że rodzina, która zmaga się z kalectwem, chorobą i nierzadko biedą nie ma pierwszeństwa w przyznaniu lokalu komunalnego przed inna rodziną, która składa się ze zdrowych osób, nie próbujących zmienić swojej sytuacji ale spełniających najważniejsze kryterium - niskie dochody i mały metraż na osobę. A takich przypadków jest mnóstwo. I to jest dla mnie chore i wysoce niesprawiedliwe. Wg mojej oceny, właśnie do takich rodzin, dotkniętych nieszczęściem, uniemożliwiającym poprawę sytuacji powinna być kierowana pomoc, w tym też mieszkaniowa. I taka sprawiedliwość mnie boli, bo jeśli o mnie chodzi to wyznaję zasadę :umiesz liczyć, licz na siebie.
Ja nigdzie nie oceniłam Twojej decyzji, a Ty poszedłeś jeszcze dalej. Ty wiesz, że JA żyję z poczuciem sfrajerowania, ze strachem o jutro, brakiem poczucia wolności, że na pewno po wahaniach kursu franka poddałam wątpliwość sens mojej decyzji. Ty wiesz lepiej. Nawet wiesz, że fundusz remontowy płacę niski i dałeś do zrozumienia, że w przyszłości odbije mi się to czkawką. Ja Tobie nie wmawiałam, ani nie przypisywałam ŻADNYCH zachowań, przemyśleń, które nie były napisane. Ale masz rację, mojemu mężowi i mi przyszło do głowy, że może te kilka lat temu mogliśmy podjąć inną decyzję. Zdecydowaliśmy się wówczas na mieszkanie w bloku ale mogliśmy wybrać domek. Nie chcieliśmy jednak wiązać się kredytem przy górnej granicy naszej zdolności kredytowej, by raty nie pozbawiały nas pewnych miłych aspektów w życiu, np. wyjazdów wakacyjnych, kupna nowego auta.
"Ja akurat jestem trochę inny, mnie jest żal takich jak ty, nieumiejętnie poruszających się w zyciu" - wiem, że trudno Ci w to uwierzyć, ale ja naprawdę nie uważam się za nieudacznika. Nie przekonam Cię, bo Ty wiesz lepiej. Samo to, że Ja przedstawiam tylko swoje zdanie, swoje opinie na sytuację a Ty uważasz, że ja niczego nie rozumiem, już o czymś świadczy. A nie rozumiem czegoś co wg Ciebie jest białe albo czarne. Jak zasugerowałam, że tak nie jest, że jest jeszcze mnóstwo szarego po środku, to... podobno nadal nie rozumiem ale nie wiadomo czego tak do końca. Ważne że Twoja prawda jest ta jedyna właściwa, nawet jak te same argumenty w trakcie dyskusji nabierają coraz to nowego kształtu.
NIgdy też nie traktowałam "was jako tych gorszych, biedniejszych których nie jest stać na kredyt". Jednak jeśli czytam, że "są tacy wśród nas którzy z takich jak ty się śmieją ("sfrajerowanie")" to smutne to jest i tyle.
1
0