Przygody roztrzepanej lady na stacji paliw
Chyba słyszeli Państwo historyjki o roztrzepanej lady, która podjechała d stacji paliw i do swego diesla, zamiast ropy zatankowała benzynę ?
Trzeba zachować ostrożność i przytomność umysłu, a tej różnym ludziom brakuje.
Jeżeli zechcą Państwo skonstruować sprawnie działający system społeczny, zaczynając chociażby od rodzinnego, to muszą Państwo pamiętać, że działa on w przestrzeni społecznej i musi mieć minimalną liczbę wymiarów przestrzennych - musi być oparty co najmniej na trzech relacjach społecznych takich jak, nazwijmy je jak najprościej, prawda, miłość i wolność/liberty. A to zadanie wymaga umiejętności liczenia do trzech, a są niestety tacy co do trzech zliczyć nie potrafią, więć idą na skróty.
Zamiast trzech podstawiają w ich miejsce coś innego - równość i myślą, że to będzie działało. Otóż nie będzie, bo ropniak na benzynie daleko nie ujedzie.
Otóż nie ma czegoś takiego jak równość. Pojęcie równośći nie jest pojęciem realnym, takim jak prawda, miłość czy wolność. Każdy może sprawdzić, że nawet umysł człowieka składa się, w konsekwencji istnienia tych relacji, z trzech komponentów - poznawczego, emocjonalno-uczuciowego i wolicjonalno-wykonawczego. A skąd się wzięło pojęcie "równości" w takim razie? Z błędu analitycznego - relacją realną, o którą tu chodzi jest wolność polityczna, a w demokracji uznaliśmy, że każdemu przysługuje wolność w takim samym wymiarze, a więc w równej dawce. Uczniom czarnoksiężnika się porąbało i równą dawkę wolności uznali za zjawisko osobne czyli "równość" i próbują zamontować ją do społecznego mechanizmu, ze skutkiem takim jakiego doznała owa roztrzepana lady na stacji paliw.
Trzeba zachować ostrożność i przytomność umysłu, a tej różnym ludziom brakuje.
Jeżeli zechcą Państwo skonstruować sprawnie działający system społeczny, zaczynając chociażby od rodzinnego, to muszą Państwo pamiętać, że działa on w przestrzeni społecznej i musi mieć minimalną liczbę wymiarów przestrzennych - musi być oparty co najmniej na trzech relacjach społecznych takich jak, nazwijmy je jak najprościej, prawda, miłość i wolność/liberty. A to zadanie wymaga umiejętności liczenia do trzech, a są niestety tacy co do trzech zliczyć nie potrafią, więć idą na skróty.
Zamiast trzech podstawiają w ich miejsce coś innego - równość i myślą, że to będzie działało. Otóż nie będzie, bo ropniak na benzynie daleko nie ujedzie.
Otóż nie ma czegoś takiego jak równość. Pojęcie równośći nie jest pojęciem realnym, takim jak prawda, miłość czy wolność. Każdy może sprawdzić, że nawet umysł człowieka składa się, w konsekwencji istnienia tych relacji, z trzech komponentów - poznawczego, emocjonalno-uczuciowego i wolicjonalno-wykonawczego. A skąd się wzięło pojęcie "równości" w takim razie? Z błędu analitycznego - relacją realną, o którą tu chodzi jest wolność polityczna, a w demokracji uznaliśmy, że każdemu przysługuje wolność w takim samym wymiarze, a więc w równej dawce. Uczniom czarnoksiężnika się porąbało i równą dawkę wolności uznali za zjawisko osobne czyli "równość" i próbują zamontować ją do społecznego mechanizmu, ze skutkiem takim jakiego doznała owa roztrzepana lady na stacji paliw.