Miałem wczoraj przyjemność być na dworcu w Gdańsku w godzinach nocnych - ot dłuższa randka, niestety na tyle dłuższa, że uciekła mi SKMka o 0:45 i musiałem czekać na następną o 2:45. Moje zaskoczenie było ogromne gdy zorientowałem się, że będę musiał ten czas spędzić na dworze przy ujemnej temperaturze! Skandal, żeby dworzec centralny w mieście wojewódzkim nie był otwarty 24/7. Co za debil to wymyślił? Małe pytanie - skoro dworzec jest zamknięty to oznacza, że nie ma również dostępu do toalet - gdzie można pójść za potrzebą w godzinach 1:00 - 3:00? Czy po prostu ludzie za to odpowiedzialni mają gdzieś, że podróżni muszą chodzić po krzakach jak menele?