Przyszła mama - opinia
Jestem w 6stym miesiącu ciąży. Jest to moja pierwsza ciąża. Dostałam silnej gorączki, mam też obciążone serce. Słysząc i czytając, iż gorączka może prowadzić do skurczów porodowych oraz innych powikłań, zadzwoniłam po numer izby przyjęć położniczo-ginekologicznej, podany na głównej stronie szpitala upewniając się, że mogę przyjechać z moim problemem. Usłyszałam pewne 'tak' więc poczułam ulgę. Po przyjeździe kobieta w dyżurce niemiłym tonem pytała dlaczego nie poszłam do lekarza ogólnego i twierdziła, że dodzwoniłam się w inne miejsce. Czułam się upokorzona jej tonem oraz docinkami. Kobieta wmówiła 2 lekarzom, że przyjechałam tam z chorym sercem i pokazywała im moje wykorzystane już skierowanie do kardiologa! Lekarze byli dla mnie równie niemili, nie słuchając mnie i nie pozwalając dojść do głosu. W końcu jeden z nich zrozumiał chyba, że celem jest sprawdzenie czy gorączka nie zagraża życiu mojego dziecka. Musiałam czekać nieprzytomna kolejną godzinę, ponieważ jeden lekarz znikł, a drugi gawędził z kobietą z dyżurki. Szok. Mam rodzić niebawem w tym właśnie szpitalu. Jestem pełna obaw i wątpliwości czy ja i moje dziecko będziemy tam pod właściwą opieką.