Przykład (trochę skomplikowany):
Posiadam ubezpieczenie OC jako składnik ubezpieczenia mieszkania.
Swego czasu sąsiad mieszkający pod mieszkaniem mojej mamy (piętro niżej), zgłosił do swojego ubezpieczyciela zalanie mieszkania (sąsiad swoje mieszkanie miał ubezpieczone). Przyszedł likwidator szkód i ubezpieczalnia wypłaciła sąsiadowi odszkodowanie. Nikt nie był u mojej mamy, ani sąsiad, ani likwidator szkód z TU. Po pewnym czasie na adres mojej mamy przyszło wezwanie z TU sąsiada, o zwrot kosztów poniesionych przez TU z tytułu odszkodowania wypłaconego sąsiadowi. Mama mieszka w samodzielnym mieszkaniu pod innym adresem niż ja i niestety jej mieszkanie nie było ubezpieczone. Trzeba dodać, że mama jest chora i wymaga opieki, a opiekunem jestem ja jako syn.
Ja mieszkam gdzie indziej i posiadam ubezpieczenie swojego mieszkania, którego składnikiem jest ubezpieczenie OC. Jako opiekun, wysłałem pismo do TU, które żądało od mamy zwrotu kosztów wypłaconego sąsiadowi odszkodowania. Do pisma załączyłem stosowne dokumenty potwierdzające niepełnosprawność mojej mamy i .... problem zniknął. Podejrzewam, że TU sąsiada nawet nie występowało do mojego ubezpieczyciela z regresem, chociaż zostałem poinformowany, że tak zrobiono.
(Art. 415 k.c.: Kto z winy swej wyrządził drugiemu szkodę, obowiązany jest do jej naprawienia).
W praktyce oznacza to, że osoba poszkodowana ( w tym przypadku TU sąsiada) ma obowiązek udowodnić to, że do zalania doszło w wyniku działania lub zaniedbania ze strony mojej mamy, a to już takie proste nie było ... szczególnie mając po drugiej stronie inne TU. Zwykłego śmiertelnika można wystraszyć pismem urzędowym i ten dla świętego spokoju zapłaci ile sobie żądają.
Pewnie moja mama, (schorowana emerytka) bez zwłoki zwróciłaby kasę dla TU, chociaż na pewno nie ona była sprawcą zalania.
Przecież jak urząd żąda, to pewnie ma prawo żądać … tak ludzie, szczególnie starsi, w większości myślą i płacą bez zmrużenia oka.
0
0