Kiedyś traktowałam ludzi dobrze, teraz z wzajemnością... Ale obawiam się że problem leży po obu stronach. Ciężko jest spodziewać się fachowości po najemcach, ale też wynajmujący zostawiają wiele do życzenia. Często śmiałam się że moją praca to sprowadzanie i jednych i drugich na ziemię. Niektórzy (zwlaszcza właściciele z przypadku) byli tak daleko od ziemi że spotkanie z glebą było bolesne. W większości przypadków duże oburzenie powoduje fakt że wynajmujący ma jakieś inne niż finansowe oczekiwania od użytkowników lokalu, a to oburzenie że trzeba sprzątać, a to oburzenie że trzeba śmieci sortować,a to oburzenie że nie można gratów na klatce schodowej trzymać. Kiedyś mój brat był oburzony że w jednym z krajów gdzie przebywał właściciel zabrał mu część kaucji za odmalowanie lokalu i czyszczenie tapicerki bo była mała plamka. Zapytałam się go czy wprowadzał się do czystego mieszkania. Potwierdził. Zapytałam się czy kanapa była czysta. Potwierdził. Zapytałam się czy miałby czas samemu pomalować i zamówić serwis czyszczący i kazała mu policzyć ile to by kosztowało. Policzył i okazało sie że potracenie to była nawet korzystniejsze finansowo (a zwłaszcza czasowo). Z mojego doświadczenia wynika ze jest różnica w zużyciu się lokalu zależnie od ilości osób. Wynajem to biznes, nie ma miejsca tu na wiarę na piękne oczy. Czasami takie mieszkanie to dla drobnego ciułacza wszystko co ma, więc nie dziwcie się że dba o swojej tego samego oczekuje wobec innych. A jak chcecie wynajmować same czyste, pachnące, zadbanie lokale, to sami tak o nie dbajcie, aby przy zadaniu było tak, jak sami byście chcieli zastać nowe miejsce.
2
0