Relacja babcia, dziadek - córka, wnuki
Jest późno, a ja siedzę sama i mam ochotę się komuś wygadać... Jest sprawa, która nie daje mi spokoju, która często nie daje mi zasnąć, przez którą mam często ochotę płakać. A mianowicie chodzi o to, że moi rodzice (a zwłaszcza matka) unikają kontaktu z moimi dziećmi, czyli ich jedynymi wnukami. Jestem na urlopie macierzyńskim więc nie chodzi mi o to, by moja mama robiła za darmową nianię. Chodzi mi o to, ze po każdej naszej wizycie, czy to zapowiedzianej czy nie czuję się jakbym była chora. I tak fizycznie i psychicznie. Nie miałam nigdy w dzieciństwie czy jak byłam nastolatką bliskich relacji z rodzicami. Z ojcem to zawsze się kłóciłam, bo choć się go bałam że mnie uderzy czy zwyzywa to zawsze broniłam swoich racji. Nie jeden raz chciałam uciec z domu czy popełnić samobójstwo, bo nikt mnie nie wspierał, matka kibicowala ojcu. Ale nic. Dorosłam, wyszłam za mąż, on albo uważa że było wszystko ok, albo udaje że było, ja próbuję żyć tak jakby zawsze było w porządku. Jeśli chodzi o matkę to nie przytulała mnie, nigdy nie dawała buziaka, nie pocieszała, a jak próbowałam się zwierzać to zazwyczaj słyszałam że mi się wydaje, że przesadzam i że zrozumiem co to są problemy gdy dorosnę. Tylko wymagała. Jak dostałam 4 ze sprawdzianu to źle bo mogła być 5. Koleżanki zawsze były niefajne (bo nie lubiła ich rodziców). Wieczne zakazy. Nawet na dyskotekę szkolną nie mogłam pójść. Na ciuchy i książki musiałam sama zarobić w wakacje zrywając truskawki. Ale to jeszcze nic. Bo na okulary też musiałam zarobić. Gdy byłam chora to moja wina zawsze bo przecież leki kosztowały. Ale to już też przelknelam. Chodzi mi teraz o to że dla moich rodziców wnuki najlepiej jakby istniały na odległość a paczki na urodziny czy święta najlepiej wysylaliby poczta. A ja nie chce prezentów tylko tego by moje dzieci czuły się kochane i chciane przez dziadków (rodzice mojego męża są niepełnosprawni intelektualnie i prawie nie istnieją dla dzieci). Kiedy ich odwiedzamy od wejścia mają miny, żebyśmy tylko nie byli za długo. Dzieci najlepiej jakby w ogóle nie poruszały się po domu ani się nie odzywaly. Kiedy proszą o bajkę w tv to słyszą że teraz leci film dla dorosłych. Kiedy chcą rysować to źle bo na całym stole leżą kredki, kiedy chcą pobawić się autem to źle bo rysują podłogę, kiedy się wyglupiaja to źle bo jest za głośno, a najgorsze jest to że nie dostają nigdy nic do jedzenia i picia bo mogliby nakruszyc i wylać. Kiedy mówią mi że chce im się pić to matka udaje że tego nie słyszy. Kiedy w końcu zapytam czy ma choćby wodę do picia to mówi że mam im nalać i żeby wypili w kuchni. Kiedy zdarzy się czasem że mają ochotę coś zjeść to mówi im że zaraz pojadą do domu co się najedza. A najmłodsza córeczka jest nazywana maruda i często słyszę coś w stylu "jestem na ciebie zła, bo za często placzesz" (ma 10 msc). Najstarsza córka ma 5 lat i już wyczuwa tą niechęć i nie chce tam w ogóle jeździć. Jest jeszcze synek 3 letni i jemu póki co jest wszystko jedno. Ale ostatnio tata powiedział że ma go dość (po dwóch godz), bo chciał żeby dziadek dotrzymał mu towarzystwa. Nasze gościny trwają zazwyczaj ok godz a i tak mam ochotę po nich płakać. Mamy do siebie ok kilometr więc bliziutko. Ale najgorzej i tak jest gdy mam np wizytę u dentysty czy jakiegoś lekarza albo jakieś sprawy do załatwienia i matka albo się wykręca przed tym, żeby zająć się ta godzinę, dwie wnukami, albo zgadza się z wielką łaską. A nie mam naprawdę nikogo innego, kto mógłby z nimi zostać. Mąż jest w pracy od 6-7 do 18-19 i wieczorem już praktycznie nic nie mogę załatwić. Rozumiem gdybym prosiła ją o opiekę bo chce pójść do kosmetyczki, ale ja potrzebuje tej pomocy w zwykłych ludzkich sprawach. Napisałam już tak dużo a mam ochotę dalej pisać. Jestem ciekawa co na to napiszecie. Może u kogoś jest podobnie lub jeszcze gorzej, a może macie jakieś rady, bo ja już się psychicznie wykańczam tym jak babcia może mieć gdzieś swoje wnuki dla własnej wygody. Albo i ma serio ich gdzieś bo nawet nie dzwoni i nie pyta o nich. A gdy ja dzwonie zawsze szybko chce kończyć rozmowę bo musi zrobić i to i tamto. Jestem dorosła kobieta a jednak męczy mnie ta relacja...