Również pierwsza i OSTATNIA wizyta w tym salonie
Salon jest typową osiedlową "budką piękności". Na kilku m2 upchnięte wszystko do granic możliwości. Ale jednak nie wystrój jest dla mnie najważniejszy, a jakość usług i obsługa klienta. Mogłabym znieść to, że Pani wykonująca mój manicure sama była osoba lekko zaniedbaną (mała ilość czasu - rozumiem), poddenerwowaną (natłok pracy - rozumiem) i strasznie przemądrzałą i zarozumiałą (myślałam wtedy, że rzeczywiście ma nie-wiadomo-jaką wiedzę). Jednak okazało się że mój mani hybrydowy, który według zapewnień miał wytrzymać 2-3 tygodnie, nie dość, że był po prostu krzywy, to zaczął koszmarnie się łuszczyć już 3 dni po wizycie! Został też strasznie skrytykowany mój pedicure, który robiłam w innym salonie, tylko że ten wytrzymał i ładnie wyglądał przez miesiąc, w przeciwieństwie do manicure wykonanego w Mandarynce. Droga Pani te swoje przechwałki o extra kosmetykach, ogromnym doświadczeniu i wyjątkowych umiejętnościach może Pani wciskać swoim psiapsiółom, bo klientki i tak widzą, że to co Pani im nawyczyniała jest niesamowicie marne. Ah i jeszcze jedno. Nigdy przenigdy nie dajcie sobie robić zdobień na paznokciach w wykonaniu tej Pani. Moja 3-letnia córka zrobiła by mi ładniejsze "mazańce"