Re: in vitro program rzadowy
~Szczęśliwa Przyszła Mama
(11 lat temu)
Jestem pacjentką Gamety i pozwolę sobie na komentarz powyższej wypowiedzi, która moim zdaniem nie tylko bardzo krzywdzi wszystkich, którzy swoją wiedzą, doświadczeniem i zaangażowaniem pomagają spełniać marzenia, ale też daleko odbiega od rzeczywistości. Taka wypowiedź może wywołać niepotrzebne wątpliwości a w rezultacie pozbawić szansy na Rodzicielstwo. Przeczytajcie proszę moją historię. Mam nadzieję, że doda ona sił i nadziei choć kilku parom!!!
Jestem pacjentką, która mimo młodego wieku z powodu zbyt niskiego AMH (0,26) nie załapała się na program rządowy. Państwo skreśliło mnie uważając, że z takimi wynikami nie opłaca się inwestować w pacjenta. Wszelkie koszta musieliśmy więc z Mężem pokrywać sami. Na szczęście nie skreślił nas Pan Doktor Czech, który tylko dzięki swojej olbrzymiej wiedzy i doświadczeniu pokierował nas z sukcesem (jest prawidłowa ciąża). Z moim AMH, guzem na jajniku, którego nie można usunąć (wówczas jajnik nie funkcjonowałby już wcale) oraz zaawansowaną endometriozą wydawałoby się, że jesteśmy na przegranej pozycji. Tak też sugerowali inni specjaliści u których byliśmy na konsultacjach. Cenię sobie Pana Doktora Czecha za to, że na pierwszej wizycie nie obiecywał nam gruszek nie wierzbie ale realnie, choć nie odbierając nadziei, przedstawił gdzie jesteśmy w statystykach (byliśmy w grupie, która miała jedne z najmniejszych szans na sukces). I za to, że Pan Doktor podjął się leczenia, które zdecydowanie nie było standardowe tak dobrał dawki, leki, ustawił czas trwania stymulacji, że w rezultacie udało się! Przy sztampowym podejściu nie mieliśmy żadnych szans
Wracając do wypowiedzi poprzedniczki - nawiązując do sugerowania przez Panią jakichś układów w sprawie aptek sprzedających leki chcę zaznaczyć, że leki podawane podczas stymulacji są nie tylko niezwykle kosztowne ale też z założenia dostępne tylko w wybranych (nielicznych) aptekach. Powód? To apteki same nie chcą sprowadzać leków, które są bardzo drogie, specjalistyczne i nie ma pewności, iż zostaną sprzedane. Gameta nie ma tu nic do tego! Skąd ta wiedza?
Pechowo podczas stymulacji stłukliśmy jeden komplet zastrzyków, które wykupiliśmy w Trójmieście. Nie mieszkamy w Trójmieście, dlatego pierwsza myśl była taka, żeby zdobyć receptę w naszym rodzinnym mieście, zamiast gonić kilometry. Tak tez zrobiliśmy, recepta była ale niestety po wykonaniu telefonu do 36 aptek w naszym mieście dowiedzieliśmy się, że żadna z aptek od 16 lat nie miała tych leków u siebie. A hurtownia była w stanie sprowadzić leki na zamówienie dopiero po 5 dniach. Także to, że wizytoweczkę do raczki dal Pan doktor na wizycie to tylko dlatego, żeby uniknęła Pani kłopotów z wykupieniem leku. Przekonała się Pani - jak widzę skutecznie, że leki te nie są na zawołanie w aptece niczym aspiryna, ale jak widzę wyciągnęła Pani błędne wnioski. Te wnioski mogą kolejne Pacjentki tylko wprowadzić w błąd! I to jest dopiero nieetyczne a nie to, że Doktor dał Pani adres apteki, która sprzeda Pani leki bez wydzwaniania, szukania i zamawiania. Co do zastrzyków jeśli tylko ma Pani taką wolę Pielęgniarki nigdy nie odmówią Pani wykonania zastrzyku w Gamecie. Uczą wykonywania ich w domu dla wygody pacjentki, oraz ze względu na to, że wykonując zastrzyki o stałej porze ciężko jest dotrzeć do Kliniki za każdym razem. Nie każdy też mieszka w Gdyni i jest w stanie dojeżdżać dwa, czasami nawet trzy razy dziennie. Ale jeśli boi się Pani robić je samodzielnie wystarczy przyjechać do Kliniki i już! Nie wierzę, że ktokolwiek odmówił Pani wykonania zastrzyku na miejscu. Sama niejednokrotnie w dniach, kiedy miałam wizyty w czasie zastrzyku, otrzymywałam je od Pań Pielęgniarek i nie musiałam robić ich w domu. Pytanie do Pani: czy zaznaczyła Pani, że chciałaby wykonywać zastrzyki w Gamecie i odmówiono Pani? .. Z pewnością nie. I z pewnością to kolejny wniosek wyciągnięty błędnie na zaś. Tylko na podstawie tego, że pokazano Pani jak robić zastrzyki.
Tak to już jest, że ludzie zawsze będą niezadowoleni, cokolwiek by nie otrzymali w ramach pomocy. Ciągle mało i mało Ja też mam żal - ale do naszego Państwa za to, że musieliśmy sfinansować sami leczenie, mimo, iż pracujemy i płacimy podatki. Że musieliśmy płacić za to, co inni mają za darmo tylko dlatego, że jestem zbyt chora, żeby mi pomóc. Tym bardziej boli czytanie takich opinii napisanych przez kogoś, kto pomoc otrzymał i jeszcze wszędzie doszukuje się tylko wyimaginowanych problemów! Jeśli ktoś zastanawia się skąd takie poruszenie z mojej strony czy może jestem pracownikiem albo kimś podkupionym odpowiadam NIE. Jestem jedynie wdzięczną pacjentką, która jeszcze niedawno nie wierzyła, że dane jej będzie cieszyć się macierzyństwem. Dziś, po długiej walce, po nie sztampowym, a indywidualnym podejściu do naszego przypadku, po okupionej wieloma wizytami oraz niemałymi kosztami finansowymi walce mogę sobie pozwolić na obiektywny komentarz.
Ludzie, zamiast szukać dziury w całym - cieszcie się, że Państwo pomaga Wam sfinansować choć część badań (program z założenia nie finansuje całości w 100%) i przede wszystkim doceńcie, że są ludzie, którzy POTRAFIĄ i chcą Wam pomóc! Jeżeli za coś musicie zapłacić dodatkowo, to z pewnością wynika to z rządowego programu a nie nieuczciwości Gamety!
Mam nadzieję, że moja wypowiedź pomoże choć jednej parze podjąć mądrą decyzję, która w przyszłości może pozwolić im spełnić marzenie bycia rodzicami! My dziękujemy Losowi za to, że trafiliśmy na tak wspaniałego Lekarza, dzięki któremu dziś możemy cieszyć się ciążą. Myślę, że Specjalistów, którym z sukcesem by się to udało w naszym przypadku, jest w naszym kraju naprawdę niewielu. Pozdrawiam i zyczę wytrwałości a Pani - troszkę więcej życzliwości i wdzięczności dla tych, którzy naprawdę cięzko pracują, aby Pani pomóc...
6
2