Same pozytywy oprócz jednej sprawy.
Będąc tam zauważyłem ze schronisko jest czyste, zadbane, wolontariusze, pracownicy, kierownictwo mili. Adoptowałem ostatnio z stamtąd kotka , zabierając go ze schroniska pracownicy się żegnali z kociakiem jak z rodziną , to był moment wzruszenia patrząc jak dla nich ważny był ten zwierzak. Schronisko jak każde inne ma Swoje wady, mimo wszystko mają pełną dokumentację zwierząt. Mnie obsłużył sam dyrektor schroniska, wyglądał na człowieka kochającego zwierzęta, bardzo sympatyczny, rozmowny, niestety chyba z tych emocji przy adopcji zapomniano powiedzieć ze kotek powinien dostać 6 zastrzyków u weterynarza z antybiotykiem, mi powiedziano ze 2. Po tygodniu, kotek dostał gorączki, rozwolnienia , wymiotował. Na nieszczęście tego schroniska, byłem w klinice gdzie kotek miał sterylizację, i pani weterynarz mi uświadomiła ze Swojej dokumentacji ze maluch dostał za mało zastrzyków bo nie przyjeżdżali z nim. Nie miał bym im tego za złe gdyby chociaż mnie poinformowali przy adopcji ze trzeba jeszcze kilku krotnie odwiedzić klinikę aby otrzymał zastrzyki.