Przywożę ok. 1,5 mies. kotka,porzuconego przez matkę w godzinach dyżuru schroniska-otrzymuję inf. że Schronisko ma ZAKAZ PRZYJMOWANIA ZDROWYCH KOTÓW/kotek owszem funkcjonuje,ale jest spragniony i głodny/.Proszę o przyjęcie-słyszę od agresywnego kierowcy,że koty to nie grzyby,by je zbierać jak po deszczu.Po interwencji w OTOZ ANIMALS nieszczęśliwie zostajemy przyjęci. Podczas spisywania informacji kierowca zamyka kota w kartonie i przykłAda ciężkim plastikiem. Na mój apel: on nie ma powietrza słyszę: CHWILECZKĘ ,TERAZ PISZĘ!!! Na drugi dzień odszedł...Zdrowy kot/co potw.przyjmujący kierowca/ umiera! Weterynarz wpierw tłumaczy,że nie pamięta kota, po czym po chwili informuje,że odszedł bo BYŁ ZAPCHLONY, następnie słysząc moje ,jak to odszedł, twierdzi, że sekcja wykazała panleukopenię-argument nie do podważenia,prawda?! Mym zamiarem było uratowanie życia bezbronnemu kociemu maleństwu-dostał ŚMIERĆ!!! TO SCHRONISKO JEST MIEJSCEM KAŹNI DLA ZWIERZĄT PRZYPADKOWYCH,NIEWYGODNYCH. NIGDY WIĘCEJ NIE PRZEKAŻĘ TAM ŻADNEGO ZNALEZIONEGO ZWIERZĘCIA.