Selekcja ludzi...
Od czasu do czasu czytam niepochlebne opinie o pewnej blond-selekcjonerce ludzi z dyskoteki Czekolada. Nie bywam w dyskotekach od lat, nie znam panujących obecnie zwyczajów i towarzystwa w takich miejscach ale...
Selekcja ludzi, pod jakimkolwiek względem, budzi moje bardzo smutne konotacje. Dla nas Polaków bezsprzecznie kojarzy się z nazistowskimi obozami koncentracyjnymi, gdzie dokonywano przerażającej selekcji ludzi...jedni ginęli od razu w komorach gazowych, inni byli selekcjonowani do wyniszczającej pracy niewolniczej.
Za prekursorów eugeniki uznaje się amerykanów, nie nazistów - polecam dla zainteresowanych doskonały artykuł http://niniwa2.cba.pl/eugenika_w_usa_czystosc_uber_alles.htm) - później wyniki "badań" amerykanów były bardzo pomocne nazistom.
Rozumiem, że selekcja ludzi chcących wejść do lokalu/dyskoteki, ma zapobiec ewentualnym awanturom, nie wpuszcza się osób pijanych, nieodpowiednio ubranych (sic!), pod wpływem narkotyków, etc. - kiedyś tym zajmowali się bramkarze, którzy (np. w dawnym Bungalowie w Sopocie) bardzo skutecznie pilnowali porządku.
O ile w pełni popieram działania mające na celu zapewnienie maksymalnego komfortu i bezpieczeństwa klientów dyskoteki, o tyle budzi mój sprzeciw forma w jakiej dokonuje się selekcji ludzi chcących pobawić się w sobotni wieczór.
Kim jest owa blondynka-selekcjonerka, jakie kryterium przyjmuje/ jak ocenia, czy dany człowiek ma prawo się bawić...czy nie ma prawa się bawić? Czy ma jakieś specjalne przeszkolenie, wytyczne? o_O
Z racji wieku i zainteresowań historycznych mam nieodparte skojarzenia z Irmą Grese - siłą wyobraźni widzę blond-aufseherin z pejczem w ręce, która jednych kieruje na prawo...innych na lewo, od czasu do czasu bijąc kogoś na oślep.
Proszę się na mnie nie gniewać za to porównanie ale selekcja ludzi kojarzy mi się tylko z obozową selekcją.
Pytanie do bywalców dyskotek - a jak jest w innych klubach? Też jest taka swoista selekcja ludzi?
Selekcja ludzi, pod jakimkolwiek względem, budzi moje bardzo smutne konotacje. Dla nas Polaków bezsprzecznie kojarzy się z nazistowskimi obozami koncentracyjnymi, gdzie dokonywano przerażającej selekcji ludzi...jedni ginęli od razu w komorach gazowych, inni byli selekcjonowani do wyniszczającej pracy niewolniczej.
Za prekursorów eugeniki uznaje się amerykanów, nie nazistów - polecam dla zainteresowanych doskonały artykuł http://niniwa2.cba.pl/eugenika_w_usa_czystosc_uber_alles.htm) - później wyniki "badań" amerykanów były bardzo pomocne nazistom.
Rozumiem, że selekcja ludzi chcących wejść do lokalu/dyskoteki, ma zapobiec ewentualnym awanturom, nie wpuszcza się osób pijanych, nieodpowiednio ubranych (sic!), pod wpływem narkotyków, etc. - kiedyś tym zajmowali się bramkarze, którzy (np. w dawnym Bungalowie w Sopocie) bardzo skutecznie pilnowali porządku.
O ile w pełni popieram działania mające na celu zapewnienie maksymalnego komfortu i bezpieczeństwa klientów dyskoteki, o tyle budzi mój sprzeciw forma w jakiej dokonuje się selekcji ludzi chcących pobawić się w sobotni wieczór.
Kim jest owa blondynka-selekcjonerka, jakie kryterium przyjmuje/ jak ocenia, czy dany człowiek ma prawo się bawić...czy nie ma prawa się bawić? Czy ma jakieś specjalne przeszkolenie, wytyczne? o_O
Z racji wieku i zainteresowań historycznych mam nieodparte skojarzenia z Irmą Grese - siłą wyobraźni widzę blond-aufseherin z pejczem w ręce, która jednych kieruje na prawo...innych na lewo, od czasu do czasu bijąc kogoś na oślep.
Proszę się na mnie nie gniewać za to porównanie ale selekcja ludzi kojarzy mi się tylko z obozową selekcją.
Pytanie do bywalców dyskotek - a jak jest w innych klubach? Też jest taka swoista selekcja ludzi?