I myśl zawarta w tytule nie powinna dziwić. W końcu lokalizacja placówki, wymusza wysokie ceny, co za tym idzie i jakość potraw powinna być nieprzeciętna. Niestety są dość zwykłe i gabarytowo skromne. Ale nie o to idzie. Przytrafiła się tam bowiem sytuacja, która zszokowała.Córka ma, 11 letnia, niejadka jakiś czas temu postanowiła zostać wegetarianką. Dzięki tej decyzji je więcej, co mnie i żonę cieszy. Zapytałem więc panią kelnerkę, blondynkę o krótkich włosach, czy w ruskich pierogach z serem znajduje się jakieś mięso, np skwarki. Pani kelnerka, dość obcesowo odrzekła, że nie wie co jest w ruskich pierogach bo dostawca przywozi je i co rusz są inne. Nie wiecie zatem Państwo co sprzedajecie? Spytałem. Kelnerka, która nie powinna nią być, odparłą że musiałaby rozkroić pieroga i sprawdzić a tego nie zrobi. Niegrzecznie. Bardzo słabo wizerunkowo, skoro już te pierogi nie są lepione na miejscu to nie ma się czym chwalić. No i kompletny brak kompetencji, jak firma może nie wiedzieć co jest w podawanym jedzeniu i jeszcze z jakąś pychą oznajmiać to klientom. Miałem zamówioną już przekąske śledziową, kidy kelnerka ją przyniosła spytałem czy wie co jest w środku. Wiem, odburknęła. Bareja.