Miałam założoną wkładkę Mirenę i czułam się po niej źle. Miałam "doła", wszystko mnie denerwowało, odczuwałam zbliżanie się miesiączki, ale jak miała być, to nie przebiegała tak jak normalnie. Nerwy nie mijały, plamienie było, ale mniejsze niż bez wkładki. Po kilku miesiącach (około 6 miesięcy )mój organizm odrzucił wkładkę. Dostałam bólów podbrzusza, miałam nietypowe krwawienia. Uważałam to za miesiączkę, ale po wizycie u ginekologa okazało się, że mój organizm odrzucił wkładkę i mam stan zapalny w macicy - z tego powodu. Oczywiście jest to indywidualna sprawa. U niektórych Pań Mirena może działać dobrze. Po moim doświadczeniu Mireną brałam tabletki, ale też czułam się po nich źle. Postanowiłam jeszcze raz spróbować z wkładką, bo nie chciałam brać tabletek (codzienne pamiętanie o przyjmowaniu pigułek przy zmiennych godzinach pracy), więc założyłam wkładkę Kylena. Polecił mi ją lekarz znając moją historię antykoncepcji. I powiem, że ogólnie jestem zadowolona. Nie mam wahań nastrojów, krwawienia są regularne, choć mniejsze, niż miałam przed antykoncepcją. Nie widzę minusów oprócz wypadania włosów. Ten problem mam od początku mojej "przygody" z antykoncepcją. Podsumowując: tabletki dla mnie są nie do przyjęcia, Mirenę mój organizm odrzucił, a Kylena jest do przyjęcia.
1
1