Spoczęli na laurach :(
Do Pobitych Garów trafiliśmy po rekomendacji Radia Gdańsk, gdy właśnie szukaliśmy ciekawego miejsca na zaspokojenie głodu. Szybko stało się miejscem częstych wypadów na obiad i ochoczo polecanym znajomym z pozytywnym feedbackiem z ich strony. Kuchnia fenomenalna! Starannie dobrane smaki potraw, które w połączeniu opowiadają historię...niesamowite. Ostatnie dwa wypady nie zaliczam do najlepszych. Co się stało? Porcje są mniejsze (co w dzisiejszych czasach jest niewybaczalne przez "stałych bywalców"), kelnerki w pogoni zapominają o dodatkach do potraw, a ostatnie krewetki utopiły się w zupnym sosie, którego było zdecydowanie za dużo i popsuło cały smak potrawy. Frytki, które kiedyś uznawane przez nas były za lepsze od tych domowych wypiły chyba cały olej z frytownicy jak gąbka. Podczas wczorajszej wizyty kelnerka pracowała w takim pośpiechu, że czuliśmy się jak niemile widziani. Nie mam jej tego za złe, bo na własnej skórze poznałam pracę w gastronomii, a w Pobitych Garach jest mnóstwo stolików. Mam jednak nadzieję, że osoba odpowiedzialna za zarządzanie Pobitymi Garami wyciągnie odpowiednie wnioski, bo tak jeszcze do niedawna dobra kuchnia jaką serwowaliście jest niestety rzadkością