Oddałem auto po kolizji do konocar na kobieli 4 i gorzko tego żałuję. Naprawa była finansowana z OC sprawcy (auto wjechało mi w tył) więc nie musieli robić na pół gwizdka a po "naprawie" na kilometr widać, że auto było robione. Masa niedociągnięć i pełno kropek po wytrąceniu lakieru. Auto odbierałem na 3 razy, za każdym razem mówili, że poprawią ale niestety za każdym razem poprawili połowe i zostawili. Po trzecim razie zostałem poinformowany, że mam "nie szukać dziury w całym". Chyba będę musiał pomyśleć o opinii biegłego rzeczoznawcy i pojechać do innego serwisu bo ten sobie nie poradził. Żeby było ciekawie, naprawa miała trwać 10 dni a trwała 16 bo ciągle mieli opóźniania a auto zastępczę to istny ZŁOM. Już pierwszego dnia informowałem ASO, że auto nie chce jechać, dławi się a zawieszenie zaraz się rozleci. W odpowiedzi zostałem poinstruowany, że "mam go tak nie deptać" to będzie jeździł. Ciężko deptać chevroleta lacetti z silnikiem 1.4 w benzynie, który na domiar złego spala grubo ponad 10l/100km. Do naprawy oddałem Opla Corse z 2010r w dieslu ale widać średnio się przejmują tym, żeby klient choć w cząstce dostał auto podobnej klasy.