Słowniki rzeczywiście notują tylko formę: świadek, którą definiują jako 'osobę obecną przy czymś'.
Mimo wszystko jednak upieranie się przy wyższości formy: świadek nad formą: świadkowa jest nieco anachroniczne w dzisiejszych czasach i ma swoje korzenie w tradycjach patriarchalnych, które wciąż niestety są silnie zakorzenione w naszym społeczeństwie, co widać chociażby w naszym języku. Niestety, w języku polskimi nie ma równouprawnienia kobiet i mężczyzn, piszą o tym m.in. Małgorzata Karwatowska i Jolanta Szpyra-Kozłowska w książce "Lingwistyka płci. Ona i on w języku",
http://www.lideria.pl/Lingwistyka-plci-Ona-i-on-w-jezyku-polskim-Malgorzata-Karwatowska-Jolanta/sklep/opis?nr=241394#o .
Język kształtuje naszą rzeczywistość, myślimy o świecie tak, jak o nim mówimy, dlatego właśnie warto dążyć do równouprawnienia w płaszczyźnie językowej. W dyskursie feministycznym jak najbardziej dąży się do tworzenia żeńskich form zawodów, funkcji i stopni naukowych, powstają takie słowa jak: kulturoznawczyni, filolożka, ekolożka, ginekolożka, profesorka, doktorka. I absolutnie z punktu widzenia językowego nie jest to działaniem złym, przecież język polski jest językiem żywym i jako taki powinien się wciąż rozwijać.
Dlaczego forma żeńska ma oznaczać przynależność do mężczyzny, a nie wykonywany zawód czy funkcję kobiety? Sędzina też była kiedyś tylko żoną sędziego, podczas gdy dzisiaj rozumienie tego wyrazu jest już inne. Ewolucja, także semantyczna, jest cechą języka żywego, więc nie walczmy z nią! Zwalczajmy natomiast formy niepoprawne systemowo, tak jak: włANczać (zamiast: włĄczać), jeść kotletA (zamiast: kotlet), zamawiać tortA (zamiast: tort) - to są chwasty, których należy się obawiać i które trzeba zwalczać, bo zagrażają one czystości naszego języka.
Przy okazji, zwracam uwagę, iż słowo: obciach też nie jest leksemem notowanym przez słowniki języka polskiego. Jest to słowo bardzo potoczne, wręcz kolokwialne, może więc też wstyd go używać?