Miałam nieprzyjemność spędzenia 20 min na dworcu pkp w kolejce po bilet. W międzyczasie trzech śmierdzacych brudem, moczem, alkoholem żuli zapytało się o drobne "na chleb". Po moim stanowczym "odejdź,bo nie ręczę za siebie" żul przeszedł do kolejnej osoby. Przy kasie (Pani była miła i nie mam żadnych uwag w tej kwestii) żul stojący koło okienka zaczął zajadać niepierwszej świeżości jabłko. Myślałam, że zwrócę mój obiad. Gdzie jest straż miejska? Natarczywość tych osobników nie ma granic! W dodatku ten smród!