Szkoła, która mnie nauczyła....
Po egzaminie państwowym emocje już trochę opadły, więc pora na chwilę podsumowań.
Kursant - czyli ja. W balzakowskim wieku kobieta o zerowych umiejętnościach, prawie bez wiary we własne możliwości i z ogromem kompleksów.
Instruktor - czyli pan Janusz Sowa - cudotwórca. Dokonał wręcz niemożliwego. Nie dość że wiem gdzie włączać jakie światła (i klakson) to jeszcze trzymam kierownicę prosto i jakoś kieruję ;)
Dziękuję.
Szkoła mnie nauczyła nie tylko do zdanego egzaminu (wiem że teraz samodzielnie będę musiała ogarnąć się na drodze) ale też spowodowała że trochę więcej wierzę w siebie.
Kursant - czyli ja. W balzakowskim wieku kobieta o zerowych umiejętnościach, prawie bez wiary we własne możliwości i z ogromem kompleksów.
Instruktor - czyli pan Janusz Sowa - cudotwórca. Dokonał wręcz niemożliwego. Nie dość że wiem gdzie włączać jakie światła (i klakson) to jeszcze trzymam kierownicę prosto i jakoś kieruję ;)
Dziękuję.
Szkoła mnie nauczyła nie tylko do zdanego egzaminu (wiem że teraz samodzielnie będę musiała ogarnąć się na drodze) ale też spowodowała że trochę więcej wierzę w siebie.