Szkoła zamknięte, posprzątane a nam sprzataczkom każą przychodzić do pracy. Każda boi sie o swoje zdrowie, jeździmy komunikacją, boimy się o siebie i swoich bliskich. Czy teraz gdy ogłoszono epidemię, mamy prawo odmówić i nie przyjść do pracy?

Pretensje proszę mieć do siebie. Trzeba było kilka lat temu wykształcić się, a nie stracić czas na mycie szmata. Ktoś się wykształcił i ma dzięki temu przywileje, a reszta niech zasuwa z mopem!

Szczyt chamstwa, myślisz,że wszystkie osoby sprzątające nie mają wykształcenia to się mylisz.Znam wiele osób w tym zawodzie wykształconych a pracujących tak z innych powodów życiowych.

Jeśli wszyscy na świecie będą superwykształceni, to rozumiem, że potrzeba na sprzątaczki zniknie? Nikt nie będzie musiał zasuwać z mopem?

Moim zdaniem pozytywem w tej sytuacji jest to, że macie pracę i pensję. Ryzyko zarażenia można minimalizować, ale jak forsy brak to jest tragedia, a tak będzie u wielu osób.

No w sumie po co przychodzić jak nie ma dzieci w szkołach? Nie wiedzą co z Wami zrobić...

Pani Krystyno, z całym szacunkiem do Pani i pracy którą wykonuje. W obecnej sytuacji powinna być Pani szczęśliwa, że ma co robić i w razie czego, gdzie wrócić jak to się wszystko skończy. Lepiej posprzątać posprzątane niż siedzieć w domu i patrzeć w okno zastanawiając się co dalej ze mną będzie?