Re: Szpital Wojewódzki i Kliniczna-opinie-AKTUALNE PORODY 2010!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
ja się dopiszę :-) rodziłam dwa tygodnie temu w szpitalu wojewódzkim. dopiszę się do wątku poprzedniczki, która fajnie wszystko opisała, ale pozwolę sobie kilka rzeczy dopisać :-)
- koszula do porodu wcale nie musi być jakaś na straty, jak nie masz to dadzą Ci wcale nie jakąś starą czy poniszczoną, ja dostałam (w mojej było mi niewygodnie) koszulę, dobrze mi się w niej rodziło, potem po prysznicu od razu położne ją ode mnie zabrały i nie musiałam się martwić czy swoją wyrzucać, czy prać.
- podpaski bella mama nawet i ze 4 paczki, strasznie szybko idą, zwłaszcza teraz jak jest tak gorąco. majtki jednorazowe (do kupienia w aptece) bo nie można mieć swoich, ani żadnych spodenek, do piżamy itp (ja miałam na noc "nielegalne" getry założone, bo wygodniej mi było :-) )
- szpital daje herbatki na laktację, położne (w sumie potem biegały studentki) same przynoszą i sie dopytują czy nie trzeba jeszcze
- dla malucha rożki, pieluchy flanelowe, tetrowe dają. Mi dali jeszcze chusteczki nawilżane (bo dopiero po południu mąż dowiózł), pytali się czy nie chcę pampersów, bo jak coś zawsze mogą przynieść
- w szpitalu nie kąpia dzieci, tylko rano przychodzą myć "na sucho" czyli chusteczkami, zmieniaja opatrunek na pępek i tyle
- swoich ciuszków mieć nie trzeba, położne po porodzie ubierają, mnie się potem pytały czy chcę jeszcze ciuszki, czy będę mieć swoje. więc ciuszków mieć nie trzeba, warto pamiętac tylko o tych na wyjście.
a co jeszcze od siebie:
-przydaje się roztwór tantum rosa do przemywania krocza, ja dopiero kupiłam go po przyjściu do domu- rewelacja (dobra rada od innych mam- najlepiej go sobie rozrobić w takim rozpylaczu do spryskiwania kwiatów- wygoda,)
- mi przed porodem kazali kupić sobie zestaw enema do lewatywy, ale żadnej lewatywy mi nie robili,
i teraz moje opinia: chociaż porodu wogóle nie wspominam dobrze, to położne i wszyscy w szpitalu naprawdę bomba. wystarczy tylko przeżyć izbę przyjęć na dole (to akurat masakra, jak mi baba ze skurczami kazała stać pod okienkiem dane podawać a potem gadała że irytuje ją jak ból pokazuje), jak już dojechałam na porodówkę to naprawdę super. Miła położna ze spokojnym głosem jakoś mnie przez ta tarume przeprowadziła, potem przyszła druga, taka herszt baba :-D i dzieki niej urodziłam, bo sama chyba nie dałabym rady. darłam strasznie japę, ale nikt mi złego słowa nie powiedział, co więcej potem się wszystkie tak super zajęły mną i córką, że byłam w szoku. śniadanie pod nos (to była 6 rano), herbatka, siedziały ze mną gadały, potem jedna poszła się ze mną wykąpać. tylko taki minus że trzeba na tym łóżku poporodowym leżec bez gaci w samej tylko wkładce (dziwne uczucie :-) ) potem już na oddziale miałam problem z przystawieniem małej, top dwie położne ze mną siedziały cały dzień i potem w nocy i mi pomagały. wszystkie naprawde miłe, uśmiechnięte. co mi się tylko ni epodobało to jak brali małą na badanie, przywozili mi ją całą pokłutą bo chyba sie nie mogli wkłuć jej w nic i mała była obrazona na cały świat :-)
no kurcze, rozpisałam się, ale mam nadzieję że komuś choc trochę pomogłam, akurat mam te wspomnienia jeszcze na świeżo :-) polecam szpital wojewódzki naprawde.
0
2