ZGADZAM SIĘ CAŁKOWICIE Z PANEM ZDRUZGOTANYM,PONIEWAŻ JA I MOJA RODZINA CZUJEMY SIĘ TAK SAMO.TYLE,ŻE TU CHODZI O MAMĘ,TRAFIŁA DO SZPITALA Z NIEWYDOLNOŚCIĄ KRĄŻENIA I NEREK,A W CIĄGU DWÓCH DNI POBYTU ZROBIONO Z NIEJ DOSŁOWNIE WARIATKĘ!!!DOSTAŁA LEKI NASENNE,KTÓRE SPOWODOWAŁY BEZSENNOŚĆ ORAZ INNE DZIWNE RZECZY.CAŁKOWICIE STRACIŁA ŚWIADOMOŚĆ,NIE WIEDZIAŁA GDZIE JEST,KIM JESTEŚMY I WIDZIAŁA RÓŻNE DZIWNE RZECZY,JEDNA LEKARKA MÓWIŁA,ŻE NIE PODAJĄ JEJ LEKÓW NASENNYCH,INNA TWIERDZIŁA,ŻE JEDNAK PODAJĄ!NO WIĘC O CO TU CHODZI!Z DNIA NA DZIEŃ BYŁO CORAZ GORZEJ,OSOBA ZDROWA PSYCHICZNIE STAŁA SIĘ WRAKIEM CZŁOWIEKA NIEWIEDZĄCYM O CO W OGÓLE CHODZI,ZOSTAŁA SKRZYWDZONA NA TYM ODDZIALE I TYLE!I CHOĆ JEST OSOBĄ SCHOROWANĄ MUSIELIŚMY JĄ ZABRAĆ Z TEGO SZPITALA.LEKARZE SĄ NIEODPOWIEDZIALNI,NIEDOUCZENI,PODAJĄ LEKI,KTÓRYCH NIE POWINNI,KAŻDY MÓWI CO INNEGO,A PACJENCI CIERPIĄ PRZEZ TO!PO TYM CO PRZEŻYLIŚMY PRZEZ DOSŁOWNIE KONOWAŁÓW,RADZĘ TRZYMAĆ SIĘ ZDALA OD TEGO SZPITALA!!!

JA MIAŁAM STYCZNOŚC Z ODDZIAŁEM WEWNĘTRZNYM TEGO SZPITALA W 1998 ROKU,I WIDZĘ ŻE NIC SIE OD TAMTEJ PORY NIE ZMIENIŁO.
MOJA BABCIA PO WYLEWIE SPĘDZIŁA TAM TRZY TYGODNIE,A MY JAKO RODZINA PRZEŻYLIŚMY DRAMAT,I W KOŃCU ZABRALIŚMY BABCIE DO DOMU,ŻEBY SPOKOJNIE W GODNYCH WARUNKACH ZMARŁA.
PIELĘGNIARKI,MI JAKO KOLEŻANCE PO FACHU ROBIŁY POD GÓRKE,ZAMIAST POMÓC.
TEN SZPITAL TO PORAŻKA!!!!!!!