To nie walczyk a walec ;)
To nie Walczyk Smaków a walec który rozjechał nasze kubki smakowe. Już nigdy nic nie będzie nam smakowało ;) Bazyliowe risotto czy medaliony z polędwicy nie wspominając już o własnorobnych lodach malinowych porwało nas w podróż w nieodkryte dotychczas rejony smakowe. Przyjemne, nienachalne wnętrze nawiązujące do lokalnej historii plus sącząca się z głośnika muzyczka ze standardami Phila Collinsa czy Roda Stewarda dopełniłą dzieła "zniszczenia". Warto też wspomnieć o przemiłej obsłudze która z szefem na czele dbała o nasz komfort i zadowolenie. I to wszystko w naszej Gdyni. Oj, będziemy tam regularnie zaglądać czego i Państwu życzę.