To są sztejki, a nie jakieś kanapeczki.
Wpadamy czasem z ziomeczkami po siłce białko uzupełnić bo dają sztejki mięsiste soczyste i chrupiące, krótko mówiąc konkret, a nie jakieś gówno z podeszwy żylaste bardziej gumowe niż guma turbo jak się to czasem zdarza. Poza tym suróweczka do tego zawsze prima sort ze świeżych warzyw, że potem jest moc i siiiiłaaaa. No i jak się bierze potem rachunek to się człowiek nie zastanawia czy kawior zamówił, że tyle musi bulić tylko płaci z uśmiechem i czuje jak mu się glikogen w mięśniach na następny trening odkłada! Zdecydowanie polecam.