Tomek - ocena
Menu, choć klasyczne w formie, niestety nie w pełni spełnia pokładane w nim nadzieje. Zupy, żurek oraz tajska (w cenie 22-25 zł), prezentowały się apetycznie, lecz zawiodły pod względem temperatury (były ciepłe, a nie jakbym oczekiwał gorące) i balansu smaków. Obie były zaskakująco kwaśne, a tajska pozbawiona była charakterystycznych nut kuchni Dalekiego Wschodu; brakowało aromatu liści kaffiru oraz smaku mleczka kokosowego, a azjatycki makaron zastąpiono zwykłym linguine. Trudno polecić te pozycje.
Dania główne wypadły nieco lepiej. Klasyczny kotlet schabowy z jajkiem sadzonym (49 zł) zachwycał niezwykłą chrupkością panierki i spełnił oczekiwania pod względem smaku oraz tekstury. Niestety, do zamówienia zabrakło oferowanej w menu kapusty z boczkiem; została zastąpiona ogórkiem kiszonym. Sandacz serwowany na blanszowanym szpinaku (57 zł) rozczarował zarówno z powodu nieobecnego w daniu szpinaku, jak i zbyt tłustej ryby, której nie odsączono z nadmiaru oleju po smażeniu. Zamiast kaszy bulgur, również niedostępnej tego dnia, otrzymaliśmy frytki.
Dania główne wypadły nieco lepiej. Klasyczny kotlet schabowy z jajkiem sadzonym (49 zł) zachwycał niezwykłą chrupkością panierki i spełnił oczekiwania pod względem smaku oraz tekstury. Niestety, do zamówienia zabrakło oferowanej w menu kapusty z boczkiem; została zastąpiona ogórkiem kiszonym. Sandacz serwowany na blanszowanym szpinaku (57 zł) rozczarował zarówno z powodu nieobecnego w daniu szpinaku, jak i zbyt tłustej ryby, której nie odsączono z nadmiaru oleju po smażeniu. Zamiast kaszy bulgur, również niedostępnej tego dnia, otrzymaliśmy frytki.