Do kliniki trafiliśmy zachęceni przez dobre opinie lekarzy, którzy tu pracują. Początki były obiecujące, miła obsługa, rzeczowy personel, ale... im dalej w las tym więcej drzew. Czas oczekiwania na umówiona wizytę u dr. Czecha każdorazowo odbiegał od ustalonej godziny co najmniej o 45 minut. Drugie podejście wyglądało już na próbę wyciągnięcia pieniędzy, a nie na prawdziwe podejście do in vitro (postawa - szybko, szybko, ale i tak pewnie nic z tego nie będzie). Kiedy ostatecznie okazało się, że niestety własnych dzieci nie możemy mieć i pozostało tylko biorstwo, zaczęliśmy czuć się jak niepotrzebny mebel, na którym ewentualnie można zarobić. Umowa co chwila zmieniana, brak kontaktu i nieprzyjemne rozmowy, kiedy dzwoniliśmy z pytaniem kiedy coś będzie wiadomo, najpierw transfer dwóch, a potem nagle zmiana decyzji i transfer jednego zarodka, dwie obowiązkowe wizyty u psychologa - kiedy psycholog nic o tym nie wie i po pierwszej stwierdza, że kolejna wizyta niczemu nie służy.
Zdecydowanie nie polecam nikomu, chyba że ktoś lubi czuć się jak maszynka do płacenia.