Zziębnięci wpadliśmy wraz z mężem do Szkota, by napić się goracej herbaty. Zapytaliśmy o deser lodowy z bitą śmietaną. Odpowiedź obsługujacej pani brzmiała: Nie mamy takich rzeczy (kiedyś zrobiono dla nas taki deser specjalnie). Sądzę, że pani się nie chciało. Niepytana powiedziała, że żadnego obiadu też nie dostaniemy. Weszliśmy na piętro. Po chwili pani przyniosła herbatę. Zobaczyła na stoliku woreczek z obwarzankami (kupiliśmy je pod Bazyliką na kiermaszu). Nie chcieliśmy ich wcale jeść, po prostu leżały, bo nie mieliśmy gdzie ich włożyć. Pani na to, że nie powinniśmy jeść tych ciastek, bo tu wszędzie naokoło są kamery. Klientom wolno jeść tylko to, co kupią U Szkota. Jeśli koniecznie chcemy jeść te ciastka, to w ukryciu.... Zrobiło mi się niemiło. Piłam herbatę mając wrażenie, że ktoś mnie obserwuje przez kamerę. Zbuntowałam się i chciałam coś na odchodne tej pani powiedzieć, ale stwierdziłam, że szkoda mojej energii. Już nigdy nie wejdziemy do Szkota. A oto, co widnieje na stronie restauracji:
"Restauracja "U Szkota" zrodzona z pięknego romansu ma romantycznš przeszłoœć oraz do dnia dzisiejszego jest ostojš piękna, wspaniałej kuchni i ciekawych spotkań...."
Rzeczywiście;/
Pozostawię to bez komentarza.