Uratowali mojego sportaga.
Niecałe 2 lata temu kupiłem żonie Sportage z 2006 roku, używanego z Niemiec. Żona zachwycona, diesel, automat itp... Niestety jakiś oszołom rozbił pod koniec września ubiegłego roku nasze auto. Wyrok: kasacja... Postanowiliśmy jednak naprawić nasz samochód. po 4 miesiącach tyułania się po Trójmieskich serwisach: Auto gdynia odmówiła naprawy po oględzinach i skasowaniu nas na ponad 300 złotych, poleszak przez 4 miesiące próbował uruchomić samochód po naprawach blacharskich. Zdesperowani trafiliśmy do wojtanowicza w wejherowie z polecenia znajomego naszego syna. Dostaliśmy auto zastępcze co już było zaskoczeniem, po niespełna 2 tygodniach dzwoni Pan Stanisław i pyta się czy założyć zimówki z bagażnika bo samochód jest gotowy... Wielki pozytyw za profesjonalizm i uczciwość. Nawet znośnie potraktowali nasz portfel.